Choćbyś wydawał fortunę na reklamy na Facebook’u, liczba twoich czytelników będzie stała w miejscu, a z czasem malała jeśli nie zdobędziesz uznania wśrod osób, które do ciebie zaglądają. Kiedyś gdzieś usłyszałam (i nie była to żadna eureka), że znacznie łatwiej zdobyć nowych fanów, niż zatrzymać starych. Dlaczego? Bo nowi przyjdą z ciekawości i oczekiwaniami wobec ciebie i twojego bloga. Jeśli to co robisz, o czym piszesz, nie zrobi na nich wrażenia, zwyczajnie sobie pójdą. Jest milion innych nudnych miejsc w sieci, dlaczego mieliby zostać akurat u ciebie?
Kiedyś w internetach było tyle blogów, że można je było policzyć na palcach. Tym samym każdy nowy pomysł blogera, był nowy i zaskakujący. Dzisiaj czytelnicy nudzą się wciąż odgrzewanymi kluchami i nieudolnymi naśladowcami tych, którzy dawno odnieśli sukces. Pewnie cię nie zaskoczę jeśli napiszę, że powinienieś być kreatywny, co? Tak, jasne, tylko co to tak naprawdę znaczy? To znaczy, że musisz bezustannie tworzyć, by nie zostać zapomnianym szybciej niż zostaniesz dostrzeżony. Musisz znaleźć sposób, by twoi czytelnicy – ci których już masz i ci, którzy dopiero cię odwiedzą – mieli pewność, że nie błądzisz, a działasz według przemyślanego i dobrze zaplanowanego schematu. Że wiesz, o czym piszesz i dobrze czujesz się w swojej tematyce.
Jeśli piszesz o wszystkim, tak naprawdę piszesz o niczym. Podobnie jak tysiąc innych niszowych blogerów. Postaw się na miejscu swojego czytelnika. Pijesz sobie kawę, masz ochotę na przeczytanie czegoś ciekawego. Wchodzisz na jakąś stronę www, ale nie dowiadujesz się z niej niczego nowego. Wciąż te same tematy, wciąż te same nagłówki. Przestajesz się cieszyć na widok schabu na obiad, jeśli jest to schab z niedzieli, a dziś jest piątek, przy czym mięso było odgrzewane każdego dnia, na wypadek gdyby naszła cię na nie ochota. Patrząc po raz tysięczny na ten schab masz ochotę nawet na kaszankę, tylko dlatego, że jest świeża. Rozumiesz? Nie kopiuj i nie naśladuj najlepszych, czy chociażby trochę lepszych od siebie, bo i tak nie osiągniesz tego efektu, co oni. Świeżość jest bezcenna nie tylko w lodówce.
Jeśli twoją pasją jest pisanie, po prostu pisz. Jeśli twoją pasją jest szydełkowanie, również możesz o tym pisać. Ważne, byś pisał prawdziwie. Jeśli nastawiasz się wyłącznie na zarabianie na blogu, nie sądzę, by udało ci się zarobić na blogu o szydełkowaniu. Nie dlatego, że jest to niedochodowy temat. Dlatego, że nie będziesz prawdziwy w tym, o czym piszesz, a czytelnicy wyczują to szybciej niż ci się wydaje.
Wystarczy, że na swoim szaroburym blogu dodasz kategorię, w której czujesz się mocny. Że zaczniesz zaskakiwać swoich czytelników ciekawostkami, które na dłużej skupią ich uwagę. Jeśli dzisiaj nie wiesz, jaka to mogłaby być tematyka, pomyśl o nowym hobby. Teraz możesz zarażać czytelników swoją nową pasją, pisać o wzlotach i upadkach, a za rok być już ekspertem w tej dziedzinie. Będzie to doskonały dowód na to, że się rozwijasz, a dzieki temu twój blog również. Jeśli więc nie masz pasji (poza blogowaniem) to idealny moment, byś jej poszukał. Nawet jeśli miałoby to być sięgnięcie po maszynę do szycia. Albo inaczej. Twoja praca zawodowa wydaje ci się nudna? Dlatego, że wykonujesz ją każdego dnia, pomyśl o osobach, które chętnie dowiedzą się, czym się zajmujesz, na czym polega i z czym się wiąże twój zawód. Poza tym nie wierzę, że nigdy nie miałeś firmowych wpadek, o których można by pisać i pisać.
Mogę nie być dla ciebie żadnym autorytetem, być może nie wierzysz w to, co próbuję ci przekazać dlatego poprosiłam trzy blogerki, które czytam, podziwiam i uwielbiam, by przekazały ci swoje zdanie.
– To nie do końca jest tak ,że czytelnicy maja podziwiać osobę którą czytają. To raczej chodzi o pisanie takich tekstów, aby czytelnicy mogli się z nimi identyfikować. Pomyśleć- O ja też tak mam! Takie wpisy powodują umocnienie więzi między czytelnikami a autorem i powodują że czytelnicy chętnie wracają na blog i zostawiają komentarze. – przyznaje Adriana, autorka bloga Kosmetomama.pl
Podobnie brzmi wypowiedź Oli Radomskiej (mamwatpliwosc.pl)
– Nie udawać. Truizm, ale być tym, kogo mają lubić albo nienawidzieć. Nie pozować, nie grać, nie stylizować, nie idealizować. Nigdy nie uwierzyć, że jest się od nich kimkolwiek lepszym – dlatego czytają. Bo jest na odwrót -czytają, bo czują się podobni.
Z kolei Mama Kubusia zauważa, że:
– Tak jak nie lubię o swoich problemach mówić publicznie, tak kiedyś pękłam i podzieliłam się z czytelnikami swoim rozmyślaniem o moim samodzielnym macierzyństwie. To zmieniło wszystko. Popłaca więc szczerość. Nie tylko to, co różowe jest idealne, a wręcz przeciwnie.
Bloger powinien być szczery, spójny, sprawdziwy. To takie oczywiste, a jednak tylu blogerów popełnia ten sam błąd. Kreuje wokół siebie blogową rzeczywistość, w którą chce żeby inni uwierzyli, a być może nawet sam chciałby w nią uwierzyć. Nie wiem, jak długo można dmuchać bańkę mydalną? Dłużej bądź krócej, zależy jakie ma się metody. Prawda jeste jednak taka, że bańka prędzej czy później i tak pęknie.
Właśnie sobie uświadomiłam, że chyba piszę o wszystkim i o niczym a jednocześnie o tym, co dla mnie ważne. Nie sądzę, żeby czekał mnie splendor, fejm i hajs jako blogerki ale chyba jednak trzeba by się jakoś jednoznacznie ukierunkować. Tylko jak to wszystko pogodzić co we mnie siedzi?
no z tą maszyną do szycia to przesadziłaś! ale zgadzam się z Tobą, żeby czytelnik został z nami na dłużej trzeba go jakoś zachęcić , pomóc mu w podjęciu tej strategicznej dla nas decyzji – ciekawe i niebanalne teksty ułatwiają sprawę a jeśli czytelnik może się z nimi utożsamić i znaleźć „złoty środek” na swoje problemy to jest już idealnie:)
to dlatego, że szczerze podziwiam rekodzielników i uwielbiam oglądać DIY. może zabrzmiałam jakbym sobie żartowała, ale dla mnie to naprawdę świetny pomysł na bloga 😀
Czasami jak wpadnę na spontaniczny pomysł, taka szybka decyzja, jeszcze szybszy wpis, radocha i ekscytujące. Uwielbiam te momenty. Potem długo nic. Ale to nic, jest właśnie dlatego, że wolę nie pisać niż pisać o niczym i na siłę, tylko po to aby coś wstawić. To nie w moim stylu. Dlatego mój czytaelnik musi anielsko cierpliwy i chcieć czekać, bo warto poczekać.
Ja osobiście piszę o swoim życiu nudnym dla jednych dla innych nie , z większymi/ miejszymi problemammi, pisze co myślę , nie poruszam tematow modnych tylko te które w jakiś sposób „czuje”.
Jak zawsze bardzo dobry tekst, nic dodać nic ująć. I dałaś mi cholera do myślenia :*
O kurcze, a ja w styczniu kupiłam maszynę heheh co nie zmienia faktu, że na brak pasji nie narzekam 😉
chciałam i ja sobie kupić, ale znając mój słomiany zapał pewnie byłaby to kolejna nieudana inwestycja :/
Na szczęście na popularności mi nie zależy. Nawet konto na fb usunęłam. Ale piszę bo lubię. Wiadomo statystyki dają kopa motywacyjnego ale już nie zamierzam o tym myśleć. Będę pisać bo lubię a co ma być to będzie pozdrawiam
właśnie myślałam niedawno o Tobie <3
Zgadzam się z Tobą i przytoczonymi tu wypowiedziami innych blogerek. Jestem również zdania, że czasami lepiej nie pisać nic i zrobić sobie krótką przerwę niż pisać coś po prostu byle tylko było! Choć bywa różnie z tą kreatywnością…;)
Pozdrawiamy!;)
Z jednej strony trochę ciężko się przebić i wyróżnić, bo blogów teraz jest rzeczywiście mnóstwo, a z drugiej strony wydaje mi się, że można pisać o dupie Maryny (za przeproszeniem :)), a mieć fajny styl pisania, wpleść w to trochę humoru i ironi, a czytelnicy Cię pokochają mimo że setny raz przeczytają tekst na ten sam temat, ale właśnie ten Twój będzie wyjątkowy.
A ja pisze o tym wszystkim co czuje, myślę, co mnie otacza. Codziennie coś nowego, innego.
Jak tak dalej pójdzie Twoje teksty staną się konkurencją dla książek Jasona H. 😉
*To nie był żart! 🙂
wystarczy mi Jego nazwisko 😀 😀 😀