Dlaczego nie mogę schudnąć – 10 powodów

Polub i udostępnij:
fb-share-icon0
Tweet 20

Kiedy pojawiają się w głowie plany o odchudzaniu, zaczynamy robić sobie rachunek sumienia. Co robię źle, co powinnam zmienić, co jestem w stanie zmienić, i właściwie dlaczego nie mogę schudnąć? Być może dobrym sposobem byłoby stworzenie listy, która zawierałaby wszystkie popełniane przez nas błędny i stopniowa eliminacja ich. Zapoznałam się z problemem, spisałam błędy które popełniam, a teraz zastanawiam się, czy jestem w stanie je naprawić?

dlaczego nie mogę schudnąć

1. BRAK KONSEKWENCJI – kupowałam już książki o odchudzaniu, które miały mi pomóc, kupiłam ławkę do ćwiczeń, hula hop, skakankę, tabletki odchudzające, balsamy wyszczuplające, hmmm…. plastry na odchudzanie, i prawdopodobnie wiele innych, o których teraz nie pamiętam, wszystko jednak kończyło się tak samo! Po kilku, kilkunastu dniach, czasami kilku tygodniach, kiedy efekt nie był wystarczający rezygnowałam, odbierając sobie szansę na osiągnięcie sukcesu.

2. JEM CO CHCĘ I KIEDY CHCĘ – ataki niekontrolowanego głodu zazwyczaj są natychmiast zaspakajane tym, co akurat znalazło się w zasięgu wzroku po otworzeniu lodówki. Nie ma znaczenia godzina, a jedyną przeszkodą w środku nocy przed smażeniem, gotowaniem czy pieczeniem, jest lęk przed obudzeniem dzieci.

3. ZBYT PÓŹNE CHODZENIE SPAĆ – razem z mężem prowadzimy nocny tryb życia. W związku z tym zjedzenie kolacji o godzinie 18.00 sprawia, że o 23.00 znów jesteśmy głodni, a głód należy eliminować, bez względu na godzinę. Więc jemy, a im później jem, tym bardziej głodna budzę się rano.

4. NIE JEM ŚNIADAŃ – ten punkt musiał być następny. Bo mimo, że wstaję głodna, to zapycham żołądek herbatnikiem, czy szklanką kakao, bo to dzieci rano są ważniejsze, sprzątanie, wstawianie prania itd. a na spokojne śniadanie mam czas dopiero ok. godziny 12.00.

5. BRAK MI RUCHU – okazuje się, że bieganie za maluchem to za mało, choć czasami cały dzień potrafię być na nogach, być może dlatego właśnie nogi pozostają nieugięte i wciąż są w miarę chude. Jednak odkąd pojawiło się dziecko praktycznie jesteśmy nierozłączni. Fakt, przez wiosnę i lato, kiedy tylko pogoda na to pozwalała robiłyśmy sobie spacer 3,5km dookoła osiedla ścieżką rowerową, i o ile pół drogi było z górki, tak kolejne pół musiałam wpychać wózek pod górę. Mimo to, wciąż nie mam czasu, by zaplanować sobie odrobinę ćwiczeń.

6. MOTYWACJA PRZYCHODZI ZA PÓŹNO – jest plan, lista wyrzeczeń, bardzo silna silna wola, aż przychodzi chwila słabości, zastanawiam się po co to wszystko, skoro i tak jak zwykle nie osiągnę najmniejszego efektu? Dopadam się do jedzenia, bo nie warto rezygnować, nie warto sobie odmawiać.. aż pojawiają się wyrzuty sumienia i kolejne plany, kolejne motywacje!

7. DOJADANIE – karmienie dziecka serkami, deserkami, zupkami, kanapuniami, biszkopcikami i temu podobnymi, to chyba największa zmora wszystkich matek na urlopie wychowawczym. Z jednej strony chcemy jak najszybciej wrócić do wyglądu sprzed ciąży, a najlepiej z lat licealnych, a z drugiej: to przecież nie może się zmarnować!

8. NADOPIEKUŃCZY MĄŻ – sytuacja z dzisiaj: będziesz jadła budyń, bo robię Starszej? – nie, nie mam ochoty, dziękuję. Po czym przychodzi starsza ze swoją porcją budyniu posypaną tartą czekoladą, dzierżąc w łapkach taką samą porcję dla mnie. -No zjedz trochę, to ja Ci specjalnie robię budyń – i tu pojawia się ten jego ton przepełniony pretensjami, że nie doceniam jego opiekuńczości. Inna sytuacja: godzina 23:30 mąż wraca z kina – zajechałem specjalnie dla ciebie do McDonalda, bo pewnie masz ochotę. – Ochoty nie miałam dopóki nie przywiózł zestawu, ale kiedy próbuję odmówić, znów pojawia się ten jego ton, że On przecież specjalnie dla mnie… Czasami mam wrażenie, że on specjalnie chce bym otoczyła się ogromnym kołem ratunkowym, tak jakby wiedział o zbliżającym się potopie i pamiętał, że nie umiem pływać. Po głębszym zastanowieniu ten punkt chyba powinien wystąpić jako pierwszy…

9. KOCHAM SŁODYCZE – w każdej postaci. To coś w rodzaju nałogu. Potrafię ich sobie odmawiać, tydzień, dwa tygodnie, ale kiedy sięgnę po jedną kostkę czekolady, nie potrafię na niczym innym się skupić, dopóki opakowanie po niej nie wyląduje w koszu.

10. OD JUTRA SIĘ ODCHUDZAM – to chyba najczęściej powtarzane zdanie w moim życiu. Nigdy nie zacznę od dziś od teraz, tylko zawsze od jutra, a jutro okazuje się, że jednak jeszcze nie dziś, tylko już na pewno jutro… i tak minęło już kilka lat…

Macie jakieś swoje powody, które nie pozwalają Wam osiągnąć wyznaczonego celu?

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.