We wpisie „Blogerzy, z którymi nie lubią współpracować firmy. Sprawdź, czy jesteś na liście!” opowiedziałam o specyficznych typach blogerów, których starają się unikać firmy. Dzisiaj z kolei ugryzłam temat od drugiej strony, choć w efekcie i tak wyszło inaczej niż planowałam. Prawda jest taka, że im bardziej bloger pokazuje, że jest otwarty na wszelkie współprace, tym chętniej przedstawiciele marek weszliby im na głowy i najchętnej stamtąd nie schodzili. Stąd też pomysł na wykorzystywanie blogerów i wmawianie, że jest im oddawana przysługa.
Jeśli jesteś blogerem, blogujesz minimum pół roku i robisz to w miarę regularnie, zapewne kontaktowały się już z tobą firmy w sprawie współpracy. Domyślam się też, że nie były to od razu długoterminowe współprace wyceniane na tysiące złotych. Masz więc na swoim koncie kilka mniejszych współprac (zapewne barterowych), które zachęciły cię bądź zniechęciły do przyjmowania jakichkolwiek ofert.
Przede wszystkim firmy należy podzielić na takie, które chcą współpracować z blogerami i takie, które chcą ich tylko naciągnąć. Wyłącznie od ciebie zależy, na które współprace się zdecydujesz. Te pierwsze firmy wiedzą, że współpraca to poświęcony czas, za który należy się wynagrodzenie. Te drugie też o tym doskonale wiedzą, ale liczą, że bloger tego nie wie.
O tym, jakie firmy zapukają do twoich drzwi w sprawie współpracy decydujesz ty sam. Nie miej pretensji, że do ciebie piszą firmy proponujące recenzję naklejek na ścianę czy chustek nawilżonych, kiedy zaprzyjaźnieni blogerzy podejmują się już godnych pozazdroszczenia kampanii.
Twój blog to przestrzeń, która musi być atrakcyjna dla firm. Oczywiście chodzi im o twoich czytelników i zasięg bloga, ale zależy im także na własnym wizerunku. Muszą mieć więc pewność, że twój blog to idealne miejsce dla nich. Jeśli w głównej mierze recenzujesz drogeryjne produkty, nie licz na współpracę z prestiżową marką kosmetyczną. Po prostu trudno będzie jej się wkomponować w pozostałe treści. Nie miej więc pretensji, że wciąż otrzymujesz propozycje kiepskiego barteru, bo sam wcześniejszymi współpracami wyznaczasz próg kolejnym markom.
Jakich firm nie lubią blogerzy?
Blogerzy nie lubią firm, które oferują produty nie w ich guście! Obserwuję blogerów od dłuższego czasu i często dostrzegam pewną zależność. Bloger czuje się urażony, kiedy firma zaproponuje mu przesłanie produktu do recenzji, którego wartość szacuje się w graniacach 20-30 zł. Firma staje się obiektem drwin w grupach tematycznych. Co innego, jeśli produkt mógłby się przydać blogerowi lub zwyczajnie mu się podoba, wówczas jest już nieistotne, że współpraca została wyceniona na 20zł. Serio nie stać cię, by kupić sobie produkt w takiej cenie bez konieczności recenzowania go na blogu? Myśl o przyszłości swojego bloga, a nie o swoich chwilowych korzyściach!
Blogerzy nie lubią firm, które oczekują czegoś więcej! Utarło się wśród niszowych blogerów, że współpraca opiera się na otrzymaniu produktu do zrecenzowania, wpisie zawierającym aktywny link do produktu/sklepu/marki i poinformowaniu o recenzji w social mediach. Bloger nie lubi, kiedy wymaga się od niego jeszcze więcej kreatywności, nie rozumie dlaczego firma nie dostrzega potencjału w standardowej formie współpracy. Nagle okazuje się, że otrzymany produkt nie jest wystarczajaco atrakcyjny, by warto było się nad nim rozdrabniać i współpraca kończy się niesmakiem po obu stronach.
Blogerzy nie lubią niewdzięcznych firm! Ciężko zrozumieć nam blogerom dlaczego firmy chcą od nas więcej i więcej. Mamy swojego bloga, cóż z tego, że na blogspocie. Mamy obserwatorów, mamy fanów, czytelników, komentarze. Wszystko to sztuczne, bo budowane na zasadzie kółek wzajemnej adoracji, ale trzeba przyznać, że wygląda okazale. A jak tylko okażesz swoje zaangażowanie to i tak dowiesz się, że oczekują więcej. Chyba nie wiedzą co tracą odrzucając naszą ofertę.
Blogerzy nie lubią firm, które ingnorują! Ja wiem, że pierwszy mail mógł wpaść do spamu, niechcący się usunąć, zniknąć, mógł zostać przeoczony, zapomniano odpisać, ale już ciężko uwierzyć, że nikt nie zobaczył pytania „kiedy można spodziewać się odpowiedzi na wcześniejszą wiadomość?” Mówiąc poważnie, kultura polskich firm pozostawia wiele do życzenia. Zazwyczaj liczyć można na odpowiedź wyłącznie wtedy kiedy marka jest zainteresowana współpracą. Krótki komunikat „Dziękuję za wiadomość, ale nie jesteśmy zainteresowani współpracą” rozwiałby wątpliwości blogera i zapobiegł naprzykrzaniu się. Dzięki temu można było by mieć pewność, że wiadomość pozostająca bez odzewu faktycznie nie została odczytana.
Wielu blogerów jeszcze nie rozumie, że nie sztuką jest namówić firmę do nawiązania współpracy. Sztuką jest dojść do takiego konsensusu, by obie strony na finiszu były zadowolone. Niestety zapominamy, że ważniejsze powinno być budowanie pozytywnego wizerunku wśród firm, z którymi się współpracuje niż traktowanie ich jak jednorazowy epizod i liczenie na przychylność losu w przyszłości.
To ciężka sprawa. Każdy popełnia błędy. Większe i mniejsze. Ale dzięki takim wpisom, można uniknąć bardzo wielu wpadek.
Ten wpis daje do myślenia!
Dziękuję.
doskonale wiesz, że ja też w kółko popełniam błędy 😀 ważne, że staram się je wyłapywać i eliminować. tak sądzę :/
Ten temat na razie mnie nie dotyczy ale dziękuje za cenne rady 🙂
Myślę, że dla wydawnictw, z którymi wspólpracuje jestem całkiem dobrym współpracownikiem 🙂 Skoro piszą zadowoleni to chyba nie jest źle :))) Twoje rady są bardzo cenne!
Ja przez ostatnie pół roku współpracowałam ze sporą ilością firm. Wiesz, co jest zaskakujące? Że ten, co daje/płaci najmniej – oczekuje najwięcej. A ten, kto daje Ci wiele mówi „Kochana, wchodzimy we współpracę, bo cenimy sobie Twoją pracę i darzymy zaufaniem” – takim firmom daję zwykle więcej, niż obiecuję 😉