Ile można stracić na współpracy z blogerem… a ile zyskać?

Polub i udostępnij:
fb-share-icon0
Tweet 20

Mówi się, że co dwie głowy to nie jedna, prawda? Mówi się też, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą, ja jednak usłyszałam kiedyś, że porażka ma jedną matkę i w to bardziej jestem skłonna uwierzyć, bo zawsze kogoś trzeba winą obarczyć. Ale nie będę zajmowała ci czasu analizowaniem powiedzeń, a od razu przejdę to tego, ile możesz stracić na współpracy z blogerem. Nie ważne czy jesteś przedsiębiorcą szukającym blogerów do współpracy, czy blogerem potrzebującym wsparcia, tak czy inaczej tarcisz!

współpraca z blogerami

Współpraca bloger-bloger

Chcesz, żeby coś było dobrze zrobione? Zrób to sam, nawet jakby miało ci to zająć dwa razy więcej czasu. Choćbyś dzisiaj dał sobie rękę uciąć za swojego blogerskiego kompana, jutro może się okazać, że ten kompan z największą przyjemnością sam ci ją odgryzie. I nie mówię tego tylko dlatego, że przelała się czara goryczy i coś czemu oddałam serce zostało mi odebrane przez jakąś pełzającą imitację blogera. Mówię tak, bo ostatnio coraz więcej blogerów, z którymi rozmawiam podziela moje zdanie. Każdy z nich ma na swoim koncie jakąś akcję, spotkanie, czy inny projekt realizowany z koleżanką/kolegą po fachu, dzięki któremu zakończyła się nie tylko współpraca, ale i przyjaźń.

To nic, że to ty siedzisz po nocach, rozsyłasz maile, całymi dniami dzwonisz, dopinasz wszystko a ostatni guzik i tak dowiesz się, że zasługi należą się twojemu partnerowi, a za niedociągnięcia jest odpowiedzialny nikt inny tylko ty. No przecież.

Chcesz być doceniony? Traktuj blogosferę jak gniazdo żmij, a każda żmija to twoje potencjalne zagrożenie. Twój blog to twój świat, twoja marka, twoje królestwo. Nie dziel się pomysłami, kontaktami, sukcesami. Wszystko co budujesz, to twoje własne fundamenty. Nie wybudujesz domu oddając co drugą cegłę sąsiadowi. Samolubne, co? Wiem, ale za to jakie prawdziwe.

Pomyśl, o ile słodszy będzie sukces jeśli osiągniesz go wyłącznie własnymi rękami.

Firmy we współpracach kierują się swoją polityką, zasadami. Pod tym wzgędem bloger jest jeszcze bardzo daleko w tyle. Nie kieruje się niczym (a może tylko własnymi korzyściami?), jest bezwzględny. Pamiętaj.

Zastanów się kilka razy zanim powierzysz jakiemuś blogerowi (nawet najlepsiejszemu) klucze do swojego królestwa i plany na przyszłość, bo jeśli jutro ten bloger dostrzeże więcej korzyści u boku kogoś innego opuści cię bez wahania. Usłyszałam kiedyś mądre zdanie, od człowieka, który miał ogromny wpływ na mój charakter. Powiedział, że w interesach nie ma sentymentów. A blog to nic innego tylko jak twój własny biznes. Dbaj o niego.

Oczywiście podczas współpracy z drugim blogerem możesz także sporo zyskać. Być może zawrzesz nowe znajomości, zaoszczędzisz sporo czasu dzieląc pracę na dwoje, nauczysz się czegoś, jeśli jest to bloger bardziej doświadczony od ciebie. Obyś nie musiał przekonać się, że współpraca bloger-bloger to więcej zła niż korzyści, ale nawet taka wiedza wpłynie pozytywnie na twój rozwój. Nawet jeśli nie dostrzeżesz tego zaraz po mocnym kopniaku w tyłek, kiedy już się otrząśniesz sam uzmysłowisz sobie, jak wiele zyskałeś tracąc.

Współpraca firma-bloger

Patrząc na niektóre wiadomości od blogerów śmiało mogę powiedzieć, że już tracę otwierając maila. Tracę czas. Naprawdę niektórych wiadomości nie da się czytać. Nie będę cytowała i krytykowała konkretnych „przypadków”, chcę tylko przypomnieć ci, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. A skoro nie możesz spotkać się twarzą w twarz z przedstawicielem danej marki, z którą kontaktujesz się w sprawie współpracy, pierwsze wrażenie za ciebie odgrywa twój mail.

Z jednej strony lubię wiadomości typu „czy chcielibyście przysłać mi swój produkt do zrecenzowania?„, bo przeczytanie go zajmuje niewiele czasu. Niewiele więc tracę. Jeśli jednak chcesz, bym podjęła się współpracy z tobą musisz mnie do tego przekonać. Niestety. Co więcej nie tylko mnie, ale każdą jedną firmę, z którą się kontaktujesz. Jeśli nikt nie odpisuje na twoje wiadomości, to nie zastanawiaj się czy lądują w spamie i nikt ich nie widzi. Po prostu w żaden sposób nie zachęciłeś adresata, by poświęcił ci jeszcze więcej swojego czasu i odpisał. Wiem, że to przykre, bo też nie zawsze dostaję odpowiedzi.

Jak czas, to oczywiście i pieniądze. Tak, te też firma nierzadko traci na współpracy z blogerami. Nie wiem, czy myślałeś kiedyś o tym w ten sposób, ale dana marka musi mieć pewność, że recenzja na twoim blogu, czy artykuł sponsorowany na pewno wpłynie korzystnie na jej wizerunek. Poza tym, że wysyłając ci swój produkt (który również tracą, jeśli słabo wywiążesz się ze swoich obietnic) czy płacąc za współpracę, marka musi mieć pewność, że jej wizerunek na tym nie ucierpi. Jeśli dobrze prosperująca firma sprzedajaca prestiżowy kosmetyk X roześle go blogerkom, które upchną recenzję między wpisy o produktach z Biedronki, to niestety ich renoma może na tym wiele stracić i nawet marketingowiec odpowiedzialny za te działania może stracić – pracę.

Oczywiście, gdyby firmy nie widziały korzyści we współpracy z blogerami, zwyczajnie by się jej nie podejmowały. A jednak to robią i to coraz częściej. Blogerzy myślący nieszablonowo, mający pomysły na niestandardową promocję marki czy usługi, niezaprzeczalnie dostarczają mnóstwo korzyści. Inaczej firmy, by dawno już o nas zapomniały. Chyba w dalszym ciągu bloger ma większą skuteczność niż reklama i firmy zdają sobie z tego sprawę.

Mimo wszystko nie tracę wiary w ludzi i podejmuję się nowych projektów. Mówi się, że by nie wchodzić drugi raz do tej samej rzeki, ale dla mnie nie blogosfera jest rzeką, a bloger. Drugi raz nie podejmę działań z tą samą osobą, nie ważne czy w relacji bloger-bloger czy firma-bloger, jeśli raz się zawiodłam, ale nie tracę przez to wiary w innych ludzi. To chyba dobrze, co?

8 komentarzy

  1. Och tak… moim mottem jest i już chyba zawsze będzie to” umiesz liczyć, liczyć na siebie”. Zawsze, w każdej sytuacji wiem że muszę zrobić coś sama, bo ludzie szybko się nudzą i Ciebie olewają.

  2. To dość pesymistyczne – myślę, że w blogosferze jak wszędzie – są i tacy, i tacy. Nie znam blogosfery prawie w ogóle, ostatnio sporo czytam postów o tym, jacy to blogerzy źli. A mi się wydaje, że to kwestia wyboru – ktoś Ci nie pasuje, to go olewasz. Tak jak piszesz, jeśli się raz sparzysz to więcej nie skorzystasz z współpracy, ale może ktoś inny będzie fajnym współpracownikiem! 🙂

  3. Ehhh, dlatego ja się nie do końca do tego nadaję.Ja bym wszystkim z wszystkimi się dzieliła i w życiu i w blogosferze 🙂 Może uda mi się nie sparzyć…

    1. Author

      właśnie dzięki takim osobom jak Ty nie tracę nadziei, że jednak nie wszyscy są tacy sami 😀

  4. Powiem tak- mam taką okropną cechę, która wyczuwa „podejrzanych” ludzi dużo wcześniej niż reszta ludzkości. Co bardzo często chroni mnie przed rozczarowaniami. Druga to ograniczone zaufanie do ludzi. W dzisiejszych czasach to chyba niezbędne. Mimo, że wg niektórych uchodzę za zdystansowaną i wredną- wolę się pozytywnie zaskoczyć niż gorzko pomylić.
    Szlag człowieka może trafić jak się dzieją takie rzeczy ale najlepsze co możesz zrobić to olać i osiągać dalsze sukcesy. Ktoś, kto oszukuje i wspina się na innych- nigdy nie osiągnie niczego więcej ponad to, co uda mu się ukraść. A małość i mierność zawsze wylezie, nie da się ich ukryć 🙂 Dlatego w ogóle się nie przejmuj i rób swoje. A robisz to dobrze!
    Pozdrowionka!

  5. Lepiej bym tego nie ujęła, pół biedy jak samemu się zawiedzie, gorzej, gdy poszkodowane jest też otoczenie, które zostało do takich machlojek wykorzystane.
    Nie mniej jednak, karma zawsze, ale to zawsze wraca, więc niema tego złego.
    Robić swoje,liczyć na siebie i mieć wszystko w poważaniu.

  6. Nie tylko bloger nie potrafi zachęcić potencjalną firmę do współpracy. Nawet dobrze skonstruowany e-mail nie daje gwarancji. Stwierdzam to tak na swoim przykładzie, kiedy to przygotowałam elaborat niemalże. Firma X odpisała, że może wysłać produkt do testu za który muszę zapłacić. Mało tego, żebym także pokryła koszt przesyłki! Wyjaśniłam pokrótce jak widzę naszą współpracę. W zamian otrzymałam nieprzyjemny zwrotny e-mail zarzucający mi, że jestem naciągaczką bo oni za „darmo” nikomu nic nie dają a nie wzięli pod uwagę, że otrzymają reklamę wpis odnoszący się do firm tez by się przydał

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.