– Mama, kocham Cię.
– Ja ciebie też.
– A po cio?
– Bo każda mam kocha swoją córeczkę.
Każdego dnia po kilkadziesiąt razy słyszę to samo wyznanie i za każdym razem pytanie: a po cio? Za każdym razem staram się inaczej argumentować, tak by w końcu zrozumiała ogrom mojej miłości. Dopiero dzisiejsze wyjaśnienie „bo każda mama kocha swoją córeczkę” zmusiło mnie do refleksji.
Agatka jest na etapie ciągłęgo zadawania pytań. Oczekuje zrozumiałych odpowiedzi, wyjaśnień. Wszystko dokładnie zapamiętuje i wierzy w to, co ode mnie usłyszy. No właśnie, wierzy w to, co ode mnie usłyszy.
Pamiętam, kiedy sama byłam małą dziewczynką i bawiłam się w palenie papierosów. Rekwizytem był oczywiście solony paluszek. Wiem, że każdy tak robił. Usłyszałam od mojej mamy, że dziewczynki nie palą papierosów. Rzeczywiście w naszym środowisku palili sami mężczyźni. Zrozumiałam, że nie powinnam tego robić i na pewno nigdy w życiu nie będę paliła. Ale pewnego dnia do naszych sąsiadów przyjechała pewna kobieta. która w mojej obecności wyciągnęła z torebki paczkę papierosów i odpaliła jednego z nich.
Pamiętam swoją rozdziawoną buzię, przyspieszone bicie serca i szok nie do opisania. Ona robiła coś, czego kobiety nie robią. Jak to możliwe? Nagle to czego byłam pewna legło w gruzach. Miałam wtedy chyba cztery lata, a dokładnie to pamiętam. Chyba właśnie dlatego, że to był tak szokujący dla mnie moment, który wrył się głęboko w pamięć. Pomyślałam, że muszę o tym jak najszybciej powiedzieć mamie, bo ona na pewno nie wie, że są jednak panie, które podobnie jak mężczyźni palą papierosy. Nie przeszło mi nawet przez myśl, że to było niewinne kłamstwo. Ufałam i wierzyłam.
I tak dzisiaj, kiedy sama jestem mamą zdarza mi się niewinnie okłamać własne córki. Ostatnio powiedziałam do Agatki „dziewczynki nie plują”, za chwilę jednak poprawiłam szybko na „nie wypada, by dziewczynki pluły”. Dziewczynki, też mi argument. Ciekawa jestem, jakiego użyłabym, gdybym miała syna.
Ale właśnie dzisiaj mówiąc córce „bo każda mama kocha swoją córeczkę” pomyślałam, że poczuje się dokładnie jak ja widząc kobietę z papierosem, kiedy przez przypadek usłyszy o kolejnym dziecku, które zginięło z rąk rodziców, wchodząc do pokoju podczas oglądanych przeze mnie wiadomości.
Pamiętacie, kiedy życie zaczęło was rozczarowywać? Kiedy na każdym kroku okazywało się, że rzeczywistość jest inna niż wydawało nam się przez całe dzieciństwo? Kiedy nagle Mikołaj przestał istnieć, to nie Wróżka Zębuszka zostawiała pieniądze pod poduszką, kobiety paliły, pieniądze nie pojawiały się ot tak sobie w portfelach rodziców i nie wszyscy rodzice kochają własne dzieci? Jak długo udało się Waszym rodzicom chronić Was przed rzeczywstością w inkubatorach i jak długo Wy jeszcze planujecie chronić własne dzieci, bo nie wierzę, że nigdy nie usłyszały od Was nawet malutkiego niewinnego kłamstewka.
U nas również słowo kocham cię pojawia się kilkanaście razy dziennie. A w odwecie ja ciebie też. Uwielbiam te momenty i współczuję rodzicom którzy nie kochają. Przecież dzieci to najlepsze co mogło mnie spotkać. No oczywiście zdarzają się kryzysy i gorsze momenty ale tak i tak życie bez nich byłoby puste.
Im starsze dzieci tym rzadsze „Kocham Cię”. I też kłamstw trochę mniej. . Bo już za cwane. Ale kłamstwo w dobrej mierze to jak nie kłamstwo tylko rada czy przestroga.
Mnie niestety los nie oszczędzał przez pierwsze kilka lat, więc moje zderzenie z rzeczywistością i wszelkimi kłamstwami nastąpiło bardzo szybko, ale to tylko mnie utwierdziło, że jeśli dziecko ufa mi bezgranicznie to za każdym razem muszę zastanawiać się, co zamierzam odpowiedzieć na zadane pytanie. Trudno się potem wytłumaczyć, że jednak jest inaczej niż mówiliśmy wcześniej, szczególnie jeśli dziecku wryje się to już do głowy 🙂