Nie wiem, czy wiesz, ale ogromna część blogosfery dołożyła wielu starań, by odwieść Cię od tego pomysłu, to znaczy, że Twoje życie nie jest nam obojętne. A skoro nie jesteś obojętny zupełnie obcym Ci osobom, pomyśl jak ważny jesteś dla swoich bliskich. Usiądź wygodnie i zastanów się, ale najpierw posłuchaj.
Wiele lat temu mój kolega odebrał sobie życie. Zapewne uznał, że to jedyne rozwiązanie jego problemów. Nie wierzę, że miał rację. W pierwszą rocznicę Jego śmierci pojechałam zapalić świeczkę na grobie. Zastałam tam Jego rodziców. Płakali. Pomimo 12 miesięcy nie uporali się ze stratą.
Czy wiesz, że gdyby nie odebrał sobie życia, 12 miesięcy od dnia, kiedy chciałby to zrobić, już dawno nie pamiętałby o problemach, które chciały go do tego popchnąć. Zapewne tego dnia, w dzień rocznicy swojej śmierci śmiałby się z najbliższymi. Byłby szczęśliwy. Jego rodzice również. Niestety nigdy nie dowie się ile stracił.
Nie ma sytuacji bez wyjścia. Jeśli nie uwierzyłeś w moje słowa poniżej pozostawiam Ci kontakt telefoniczny do osób, które będą potrafiły Ci pomóc.
Może i jest inne wyjście, ale po co męczyć się na tym świecie?
Co tu jest dobrego, jednostki? Bo jest wiele ciekawych rzeczy do zrobienia/zobaczenia? Nie pchałem się tutaj, a mimo to wciąż wegetuję. Gdybym był sierotą, nie byłoby tego tekstu. Jaki sens jest tego padołu?
Życie jest bez sensu. Mam już dość, nie radzę sobie z problemami. Czy ktoś zna jakiś szybki sposób na samobójstwo. Plisss
Mi również jest źle, uwierzcie. Nie miejcie niczego za złe autorowi posta, bo czy chodzi o pieniądze czy nie, to nie miało mieć to negatywnego skutku. Sam nie wiem co robić i być może pisze to tylko dlatego aby się komuś wygadać. Ale proszę was, znajdźcie swoje źródło szczęścia, bo być może jest w zasięgu waszej ręki, tak jak było u mnie, ale to totalnie spierdoliłem. Mimo że codziennie myślę o śmierci to postanowiłem, że jednak będę żył. Nie zamierzam się poddać. Śmierć ze mną nie wygra.
Wiem co czujecie. Naprawdę. Nic więcej nie mogę powiedzieć. Trzymajcie się
Czasami warto odejść i się nie męczyć przez lat i żyć w ciągłym smutku i nerwach
Ludzie są chijami. Co do jednego. Ja mialam za duzo empatii. I to sie obrocilo przeciwko mnie. Nikpgo nie obchodze. Maja to w dupie ze od wielu lat mecze sie z depresja takze nie pierdol ze po 12miesiacach zapomnial by o swoich problemach. Ja kurwa o swoich nie zapomnialam a blagam kazdego wieczoru abym nigdy juz sie kurwa nie obudzila.
Wiem co czujecie… Przeżywam to samo i zadaje sobie pytanie – czy jest jeszcze sens istnienia w obecnym świecie. Pozdrawiam.
super odpowiedz
Kurwa, ja tu szukam sposobu na śmierć a nie chistoryjkę o człowieku
Nie jesteś sam
,również mi brak sił i nadzieji która wygasła dość tej szmotnosci i meczarni
I tyle? To wszystko, co ma pani do powiedzenia? A nie pomyślała pani, że ktoś już nie ma dla kogo żyć, i już nigdy życie nie będzie takie same, jak wcześniej? Nie da się odwrócić, ani naprawić niektórych rzeczy, a życie staje się pasmem cierpienia, tym najgorszym, z możliwych, bo to jest wewnętrzny ból. Nie pomogą słowa, że życie może być szczęśliwe, że słońce wychodzi po burzy, i te inne pierdoły, bo po prostu jedyny promyk, i sens zginął w wypadku. Jedyne osoby, które były sensem, w jednej chwili zniknęły z życia. I co? Ja rozumiem tych rodziców, pani kolegi, bo czuję to samo, ale nawet nie mam jednej osoby. Nikogo. Po co mam wegetować z dnia na dzień, skoro mogę już zakończyć wszystko. Gadanie obcych ludzi, że zależy im na mnie, i na moim życiu, ba, nawet na moim szczęściu, pomimo straty, powoduje u mnie szyderczy śmiech. Powiedzą, i zapomną. Zajmą się sobą. Prawda jest taka, że ani pani życie się nie zmieni od tego, czy sam się zabiję, ani nikogo innego. Bo nie mam nikogo. Gdybym miał chociaż rodziców, albo jakąś ciocię, to miałbym dla kogo żyć, komuś pomagać, i byłoby ciężko, ale widziałbym nadzieję, że wszytko będzie ok. Dotychczas nic mnie nie potrafiło złamać, ale tragedia, która wydarzyła się pół roku temu, mnie złamała. To jest najgorsze, co może sie stać człowiekowi. A takie życie, jest jak tortura.
Jestem pewna, że wielu osobom zależy i nie jest to tylko gadanie. Mnie samej po tym komentarzu zaczęło zależeć i bardzo żałuję, że nie pozostawiłeś prawdziego adresu mailowego. Liczę jednak, że jeszcze tu zajrzysz i odezwiesz się do mnie. Pozdrawiam.
Prawda jest taka, że nikt, nawet jeżeli by chciał, nie jest w stanie mi pomóc. Bo nikt nie podróżuje w czasie, aby mnie zabrał w przeszłość, i żebym miał szansę wszystko naprawić. Jedynie zostały mi dwie opcje. Żyć w bólu, albo skończyć z tym raz na zawsze. Od pół roku się waham, i przy życiu trzyma mnie myśl, że mojej żonie by się to nie podobało. Że chciałaby, abym żył, i szanuję ją na tyle, że jeszcze tego nie zrobiłem. Bo co wtedy jej powiem, tam po drugiej stronie? Co powiem moim dzieciom? Dlatego jeszcze żyję. I nie zamierzam na razie popełniać samobójstwa, bo czuję że nie powinienem jeszcze odchodzić. Napisałem ten komentarz, bo niektóre kłopoty są z mojej perspektywy błahe. A tu chłopak rzucił dziewczynę, a to ktoś ma spore długi, a tu ktoś ma kompleksy, i można z tego wyjść, Jednak z tęsknoty, i cierpienia, po stracie, nie można. Po prostu się nie da. Nie mówię że kłopoty innych są nic nie znaczące, ale chcę aby niektórzy wiedzieli, że nie spotkało ich najgorsze, co może się stać. Pozdrawiam, cześć.
Nie pomyślałeś, że ta tragedia mogła Cię tylko umocnić? Być może minęło jeszcze zbyt mało czasu, żebyś to zrozumiał, ale może właśnie stajesz się silniejszy? Może czeka na Ciebie jeszcze coś, co wywoła kiedyś uśmiech na Twojej twarzy…
PS. ja bym jednak wolała na priv webska.blog@gmail.com
Dobra, pójdę do psychologa, i zobaczę co dalej. Nie chcę zawracać pani głowy dalej, bo pewnie ma pani swoje sprawy, ale zapewniam że póki co, nic sobie nie zrobię. Pisze to dlatego, aby się pani o mnie nie martwiła. Jak będzie lepiej, to się kiedyś odezwę przez priv. Dziękuję za rozmowę.
Bosz. Ja się konkretnym zapytaniem tu a nie. Tyle to sam wiem a ludzie byli pojebani, są i będą. Więc ja dziękuję że takie kurwa życie. Chuj mnie strzela jak mam wyjs do sklepu i mijać te fałszywe kurestwa.
Ja mam podobnie… Ok 9 miesięcy temu zostawił mnie chłopak którego kochałam ponad wszystko był dla mnie claym światem i byłam pewna że on czuje to samo do mnie. Ale to nie wszystko mieszkam z 3 kobietami z których jedna jest moja matka i nawet na studia nie pozwalają mi wyjechać tam gdzie chce tylko zmuszają mnie do zostania tu bo tu jest mój kurwa dom…. I dlatego chcę umrzeć nie jestem szczęśliwa chce umrzeć i tak zrobię już niedlugo nie będę się męczyła na tym pierdolonym świecie:)
Jest mi ciężko mam dziecko ale po co taki tata który nie jest stanie dać mu szczęście dziś to jest czas i na mnie
A ja dzis wkoncu mam odwage i siłe zeby to cale gowniane i nedzne zycie zakonczyc!
Nikt nie bedzie plakal po mnie tylko moze moja papuga ale zajmie sie nia moj starszy brat
Dlaczego wciąż wszyscy piszą ze ktoś będzie płakał ktoś będzie cierpiał. …a co jeśli jest się całkowicie samym….NIKT NIE BĘDZIE CIERPIAŁ. a po tygodniu zapomną. …żeby tylko miał kto pogrzebać. ..juz nawet wszystko jedno gdzie…
No cóż. Odpowiedź jest prosta. Każdy kto ma sumienie, napisze coś, żeby odciągnąć kogoś od pomysłu, zrobienia sobie krzywdy. Mimo wszystko, jest to trochę naiwne, ponieważ w zasadzie nie wiadomo, jaki jest rdzeń danego problemu. Co spowodowało, że chce się podjąć, bądź co bądź, radykalny krok, więc ślepo zgadują. Często nietrafnie, czasami trafią. Lepiej jednak nie strzelać, a próbować się dowiedzieć więcej. Co nie jest łatwe.
Jeestem opiekunka wielu moich podopiecznych umarlo przy mnie ..nie nie byli samotni bylam ja bo rodzina miala inne cele w tym czasie Widze ogrom cierpienia ludzi uwiezionych we wlasnym ciele bez swiadomosci zdanie rylko na mnie na toze zmienie pieluche nakarmie obroce podam pic ogole wykapie i wiele innych czynnosci wykonam przy nich I mysle nie chcialabym tak nie chcialaby zeby moja corka (maz oddal by mnie chyba do przytulku b nie na takiej natury opiekuna zyciowego) Coraz czesciej myse tym zeby odejsc w takim wieku zeby nikt sie mna nie musial zajmowac ,,Chcialabym porosty zasnac czasem i sie nie obudzic ale czy to jesyt mozliwe?? nie bo zycie to skarba najwiekszy ale chyba dla tych co szczescie maja kazdego dnia obok kochane osoby nie znieczulice i pogarde Mam coraz czesciej disc takiego zycia i jezcze na dodatek dlugimnie gnebic zaczna o ktorych nie mowie nikomy bo…wlasnie bo mi wstyd straszny wstyd ze sie dalam tak oszukac osobie ktora uwazala zw przyjaciela i co mam teraz zrobic ??? CHcialabym poprosty pojsc w swiat gdzie mnie oczy poniosa zostawic wsztstko za soba i zniknac w tlymie
Nie zgadzam się, przez miesiące nawarstwiają się problemy, osoby bliskie odchodzą, a zupełnie obcy nie mają żadnego znaczenia.
Wraca się do pustego domu, pustych 4 ścian. Jaki sens trwać, mimo bólu i poczucia samotności. Patrząc na radość ludzi nas otaczających?
Sensu brak…
ja zyję w małżeństwie 13 lat…..bywało roznie…..coraz częściej dochodzi do rękoczynów, a to dlatego ze miałam silny charakter i mowie co myśle wtedy to jestem głupia i obrywam za prawde…. jakiś czas temu tez o coś zapytałam….dostałam w twarz potem chciał zwiac i odjechać…stanęłam w otwartych drzwiach i bylam w szoku bo zapalil auto potracił mnie upadłam na ulice, a on odjechał…. nie minął długi czas….okazało się ze jak jestem w pracy pisze i kompletuje inne kobiety w tym wspolna znajomą….a mnie traktuje jak smiecia…..dodatkowo chodzi na jakies czaty i ma nagie baby w telefonie z dużymi cyckami….dla mnie to za wiele ……..nie daje już rady….2 noce z rzedu bez snu….
haha, ten obrazek: „you are not alone”. Widać, że ktoś kto go tworzył kocha życie i chce istnieć.
Bo to właśnie mój problem: „you are not alone”. W tym problem, że ludzkość to zło. Same dla siebie jest wirusem, który niszczy siebie nawzajem i żeruje na swoich osobnikach. Wspólnota to cierpienie, wyzysk, wywyższanie się najgorszej hołoty na innymi jednostkami. Bez wspólnoty nie ma wyzysku. Wiele cierpienia odchodzi. A tutaj ten tekst, dla osoby, która chce umrzeć to argument na tak: „zabij się, bo nie ma nadziei, nie uciekniesz od społeczeństwa”.
Jest tylko i wyłącznie jeden sposób na pozbycie się problemów Ludzkości i nie ma innego. Tylko jeden sposób na zapanowanie wiecznej i prawdziwej sprawiedliwości, która nie pozwoli nikomu cierpieć, wykorzystywać jedni drugich. Jest nim całkowita anihilacja ludzkości. Z każdą najmniejszą komóreczką, która zwierała by nasze parszywe DNA, żeby przypadkiem to nie zmutowało kiedyś do innej inteligentnej (pfu!) formy życia.
Nawet najlepsza religia jaka istnieje na tym parszywym Świecie: Katolicyzm to potwierdza. Im szybciej się anihilujemy, tym mniej będzie potępieńców. Tak wygląda najlepsza miłość najlepszego Boga jaki istnieje, albo sobie go ktoś wymyślił i dla nas lepiej żeby to drugie. Z miłości powstaliśmy, z miłości zasadził dzrewo na środku raju, z miłości nie ochronił tych, których kochał i wpuścił szatana do Raju, z miłości pozwolił na to aby nas potępić. I to jest najłagodniejsza religia Świata.
Kurwa, pięknie. Rozumiem, że ten kto to wymyślał nie przesadzał z tymi miłostkami, bo kto by mu uwierzył w aż tak dobrego Boga, widąc to co ma przed oczyma, albo gorzej, odczuwając to co go otacza? Szczyt dobroci bożej to jedyna istniejąca gwarancja: potępienie. Z tym się rodzi każdy Chrześcijanin, nie musi robić nic aby to uzyskać. I to jest nazwane miłością.
Jakimi żałosnymi istotami jesteśmy. Nawet religii nie potrafimy sobie wymyślić.
Podziwiam tych, którzy żyli jak o. Pio, Matka Teresa z Kalkuty. Że potrafią w sobie znaleźć tyle energii i siły psychicznej do dawania nadziei innym. Choć ta druga Osoba nienawidziła Boga i wiedziała czym jest.
Oni byli lepsi niż ci wszyscy mityczni bogowie razem wzięci. Wszyscy są bardzo podobni, to obraz władzy w tym świecie. A w „tamtych” Światach jak tutaj w społeczeństwie. Gówno zawsze wypływa na wierzch. Prawo uniwersalne, w każdym wszechświecie, wymiarze i co tam jeszcze. Władza zawsze na wierzchu…
Nigdy nie zrozumiem jak można chcieć istnieć? Rozumiem, że ten defekt w organizmie musi istnieć, żeby mógł ten organizm trwać, inaczej już by go nie było. Ale jednak ludzie myślą… Czy kiedyś ludzkość zauważy, że nigdy nie będzie potrafiła żyć jak należy, że powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby w końcu to zakończyć? Ile cierpienia pochłonie jeszcze nasza ignorancja? Nie daj Boże, żeby tamten świat istniał, to by podsuwało jeszcze gorsze pytanie, związane bezpośrednio ze źrófłem tej stwórczej miłości, ile potępieńców jeszcze zanim to zakończymy?
Czy na prawdę mamy czekać na jakąś kometę? A może aż słońce zacznie zmieniać się w czerwonego karła za miliard lat (warunków do życia nie będzie tutaj, na szczęście dużo wcześniej).
Najbardziej optymistyczne prognozy jednego z astronomów mówią, że za 100 000 lat słońce zacznie tak się zmieniać, że życie wyginie. Ile to cierpienia? Ile potępieńców jeżeli „tamten” świat istnieje i jakakolwiek religia jest prawdą?
Kuźwa, żeby się tylko nie okazało że reinkarnacja to prawda, nie wiem co gorsze, to czy piekło…
Modlitwy do wszystkich możliwych sił niebieskich o kometę raczej nie pomogą, jak sami czegoś nie wymyślimy.
Anihilować ludzkość, całkowicie z całym istnieniem. Jedyne marzenie na jakie mnie jeszcze stać.
zostałam sama na swiecie i też szukam sposobu jak zdechnąc szybko i bezboleśnie mam wszystkiego dość
Co za brednie, problemy ciagna sie od lat i jest coraz gorzej, nie umiem sie juz z niczego smiac
Aga jestem w podobnej sytuacji
Cześć mam problem jak można szybko i bez boleśnie odejści nie umiem sobie poradzić
To jest kurwa dark net???? pieprzenie i podawanie nr tel. do psychologów???
Pierdolenie ,że życie jest darem???
Życie to kurwa pieprzone piekło.
Od kilku godzin szukam w darknecie sposobów na skuteczne i bezbolesne zejście. Taki sam chłam , jak w całej reszcie sieci.
zgadzam sie z toba.tez
szukam sposobu na smierc.po smierci corki nie mam
po co zyc.mecze sie.jak cos znajdziesz-daj znac.prosze cie!
Tsa ciągle gadanie jesteś ważny dla każdego tsa ale tak ba prawdę nie wiecie jak to jest staracie sie pomoc ale i tak każdy ma to gdzieś sprawdzają sie słowa jedno samobójstwo to tragedia tysiąc to statystyka staracie sie pomagać żeby statystyki były mniejsze taka prawda niestety tyle mam do powiedzenia sam jestem osoba chora psychicznie i jakoś nikt nie chce i nie umie mi pomoc z całym tym gownem jestem sam wec darujcie sobie to
Dobrze gadasz, polać mu flaszkę
czy ktoś wie po jakim czasie następuje zgon po podcięciu żył
Myślę, że by się nie śmiał i pamiętał o problemach po roku… Jeśli by się śmiał to znaczyło by że to były pierdoly a nie problemy… Jest chyba jakaś moda na stwierdzenie ” za rok nie będziesz pamietal o tych problemach” ja od 1,5 roku walczę z tym żeby chcieć, żyć… I jakoś nie zapomniałem o tym wszystkim.
Jak dajesz radę to przezwyciężać?
I z czasem tylko coraz gorzej i człowiek chciałby zasnąć i już się nigdy nie obudzić ,żeby nie musieć wstawać rano i udawać znowu ,że wszystko jest ok,nie mam już siły walczyć .próbowałam wszystkiego ale nie umiem być już szczęśliwa gdy moje życie jest bezsensu i umarłam w środku już bardzo dawno temu .nie zrozumie tego nikt kto ma szczęście i żadne głupie rozmowy i gadanie jakie to życie jest niby cudowne nie zmieni tego co czuje a raczej niż już nie czuje.
Ja czekalam i czekalam i czekalam i sie nie doczekalam…..przez podciecie ciezko 2 dni z rzedu probowalam…
Też chce to zrobić…Nie chce się mi żyć
***dol bąka, a bąk brzdąka. Łatwo się mądrzyć i udzielać najlepszych rad jak jest się w normalnej sytuacji. Nie mam problemów finansowych, ale nie mam też rodziny; synowie zerwali całkowicie kontakt ponad cztery lata temu. Nie mam nawet z kim porozmawiać. Został mi tylko zdiagnozowany nowotwór i nadzieja na szybką śmierć. Teraz czekam na dobre rady!
Możesz porozmawiać ze mną, ja również nie mam z kim.
Nagłówek, który świadczy o tym, że autor tekstu zna tabletkę, która pomaga popełnić samobójstwo a w artykule pierdolenie o Szopenie i odwodzenie mnie od tego…na chuj taki artykuł? Jak będę chciała to skończę ze sobą a takie pierdolety nie na temat tylko jeszcze bardziej wkurwiają samobójców.
Ja przestałem widzieć sens i wgl potrzebę mojej osoby, mojego istnienia. W końcu uwierzyłem w te wpedzania w poczucie winy, że to ja jestem wszystkiemu winien co się dzieje w związku, w rodzinie, w pracy. Koniec końców zostaje się samemu, nie ma do kogo się odezwać kto chociaż rzuciłby cień zrozumienia i dał jakąś wskazówkę. A ja mam już dosyć, pierwszy raz w życiu mogę powiedzieć że składam broń bo za dużo się tego nawarstwilo przez lata a ja nie mam pomysłów jak z tego wyjść.
Witam!mam dosyc tego zycia i czuje sie bezwartosciowy.jak zdechnac zadaje sobie pytanie
Nie mam siły dłużej żyć,chce po prostu odejść.Zostałam oskarżona o wzięcie na kogoś pożyczki,nikt mi nie wierzy,wszyscy się ode mnie odwrócił,nawet mąż wmawia mi że to zrobiłam.Nie chce się więcej tłumaczyć,nie mam siły bo i tak nikt w to nie wierzy
Bożenko i inni… kiedyś czułam tak samo . Istnienie sprawiało mi nieopisany ból…Tak przez wiele lat się męczyłam aż w końcu postanowiłam odejść. Właściwie to nie postanowiłam , nie rozmyślałam o tym długo. Po prostu nie chciałam żyć … Zrobiłam to. Bezbolesnie i miało być skutecznie. Nie było skutecznie. Nie zaskutkowało, choć powinno. Byłam dalej i było jeszcze gorzej. Pragnienie odejścia było jeszcze silniejsze. Szukałam innego sposobu. Znalazłam . Bezbolesnie i powinno być skutecznie ale znowu nic z tego nie wyszło… Jak żyć dalej ?… Nie potrafiłam …. Wiec trzeci raz. Tym razem tabletki. Ukradzione. Nikt nie powinien mnie znaleźć a jednak znalazł w ostatniej chwili, gdy już traciłam przytomność. Nic nie pamiętam… obudziłam sie w szpitalu po płukaniu żołądka . I nadal musiałam żyć… Koszmarne to było przez kilka lat. Ogromna, bolesna tęsknota za czymś nieokreślonym . Popełniłam kilka poważnych życiowych błędów w tym czasie, bo nie umiałam żyć. Ze względu na dzieci zaczęłam die leczyć. Po prostu poszłam do psychiatry . Zaczęłam przyjmować leki i wreszcie ulga. Wszystko nabrało innego wymiaru, koloru. Życie przestało bolec ! Ale naparło prawdziwego sensu trochę później . Zaczęłam szukać Boga. Byłam ateistką i zaczęłam dostrzegać ze Ktoś to wszystko musiał zaprojektować, wymyślić , skonstruować. Zaczęłam w kwiatku , drzewie , ptaku …. dostrzegać działanie jakiegoś genialnego umysłu, jakiegoś Projektanta. Zaczęłam interesować się Biblią . Kilka lat ją badałam, rozmyślałam , szukałam odpowiedzi ma życiowe pytania. I znalazłam . Myslalam , ze Go nie ma, a okazało się , że jest ! Bóg, Stwórca, potężny ale i niezwykle łagodny , dobry… Znalazłam dowody na to, że Biblia jest Jego listem do nas, także do mnie. Pokochałam Go. Dowiedziałam się o Jego niezwykłym zamierzeniu co do ludzkości i naszej planety. Pojawiła się nadzieja. Pewna i niezawodna. Przestałam czuć w sobie bolesny brak. Wszystkie bolesne tęsknoty zostały ukrojone. Życie nabrało sensu, zaczęło smakować. Pojawiły sie cele i siły do ich realizacji. Późno, ale lepiej późno niż wcale, jak to sie mówi. Z całego serca wam życzę podobnego przebudzenia się do życia. Zacznijcie od leczenia się. Depresja jest chorobą. Trzeba ją leczyć. Ja bardzo żałuję, że zaczęłam sie leczyć tak późno. Zmarnowałam młodość a konsekwencje błędów ponoszę po dziś dzień. Leczcie sie. I koniecznie szukajcie Boga. On istnieje. Jest żywy tak jak wy. Widzi, słyszy, czuje. Dobrze zna każdego z Was. Wasze cierpienie. Szukajcie Go , a da Wam się znaleźć. Czytajcie, poznawajcie Jego spisane Słowo -Biblię . Dowiecie się po co żyć i jak żyć, żeby życie było dobre i piękne. Dowiecie się, że wasze życie ma głęboki sens, a Bóg stanie się dla Was prawdziwym Ojcem i Przyjacielem. Zyskacie niezawodną nadzieję na przyszłość i prawdziwe szczęście. Życzę Wam tego z całego serca. Napiszcie do mnie. ewa-bobinska@o2.pl
po co żyć 67 lat problemy z pracą wirus tak na ulicach jak w rządzie na jutro brak nadziei że coś się zmieni sks i to wszystko więc eutanazja to rozwiązanie dla mnie i dla zusu
Pisać każdy może ale gdy ktoś potrzebuje pomocy tej realnej to nikogo nie ma.
Kiedyś oddałem szpik kostny i marzeniem było by poznać mojego Bliźniaka genetycznego. Dziś żyje w bólu którego nie da się opisać.
Więc jak się daje post to warto być konkretnym a nie pisać tych bzdur że komuś na mnie zależy od dwóch lat apeluje o pomoc i wsparcie, i jest cisza. Można skoczyć pod pociąg ale to już ostateczność ponieważ szkoda mi maszynisty choć z drugiej strony czy ktoś mnie pożałuje ??
Konkretnie jakiś sposob na szybka i bezbolesną śmierć.Tylko prosze sobie darować o pieprzeniu że życie to dar.Dla mnie to nie dar.Wiec tylko konkretnie jak?
Te infolinie to jest dno a nie pomoc ” niech Pan idzie na nfz do lekarza” ale ja nie mam ubezpieczenia nfz … ” pomoga panu” i nie pomogli
pierdolenie, szukam rozwiązań, a nie gadki pocieszającej
Ból w końcu ustaje, wczoraj mama chciała mnie wysłać do szpitala psychiatrycznego i zupełnie odzywała się tak, jakby lekceważyła mnie i moje problemy. 3 miesiące temu zerwał ze mną chłopak. Ukrywał że mnie zdradza i nie wiem jeszcze przez ile dni, tygodni czy też miesięcy miał zamiar to robić, bo do czasu jak go nakryłam wszystko było okej, a przez resztę dni mnie ignorował. Był dla mnie wszystkim, był dla mnie niezmiernie ważny, oddałbym za niego wszystko.. mówił że jestem cudem świata, że nigdy mnie nie opuści, będziemy mieć razem dzieci i takie tam.. przez pierwsze dni opłakiwałam siebie i całą sytuację, ale po kilku dniach przestałam. Przestałam odczuwać ból. W życiu będziecie mieli coraz więcej problemów i nie raz ktoś was zrani, ale to nie znaczy, że trzeba się poddawać. Życie to nauka. Wzmacnia nas i pokazuje jak ludzie i świat potrafi być okrutny. Wszystko da się zacząć od początku, nie odbierajcie sobie drugiej szansy.. nie rańcie się jeszcze bardziej a w tym innych ludzi.. naprawdę znajdzie się ktoś kto będzie chciał wam pomóc i was wysłuchać.. chce być psychologiem.. mam 14 lat, jestem jeszcze dzieckiem, ale bardzo dobrze was rozumiem, problemy, śmierć drugiej osoby, to wszystko boli jakby ktoś wam rozszarpał ciało, nie wiecie co zrobić. Lecz można pomyśleć, że tamta osoba chce żebyście żyli i w was wierzy. Zawsze będzie z wami i was nie zostawi. Mówiąc, że jesteście sami, bardzo się mylicie. Jest wielu ludzi którzy zaoferują wam pomoc, nikt nie jest taki sam.
Wszystko da się zmienić, a z małych rzeczy można zlepić jedną wielką całość..
No to kur** zajefajny blog… Wiele pomógł…
Ale szacun za clickbaita w tytule…
Dokładnie po co żyć, jak niema po co ciągle problemy życiowe, znęcanie psychicznie i fizycznie nie jebac takie zycie
Gdybyście potrzebowali porozmawiać, zamiast patrzeć się w ścianę i liczyć, że wszystko samo się rozwiąże…
ja też nie mam się do kogo odezwać….
fajnie by było, gdyby ktoś mi potowarzyszył w cierpieniu… może razem byśmy sobie pomogli. Będę codziennie sprawdzać wiadomości…
ciemnaciemnosc1@gmail.com
kolejne bezsensowne pierdolenie a nie tego szukam…
Myślę sobie że tam po drugiej stronie też coś jest gdzie toczy się „życie” Inny świat tak poprostu.Być może nawet lepszy niż zięmski byt!
mam depresję, kochani, ale nadal tli się nadzieja i chcę żyć i tego Wam wszystkim życzę, Leon
Jestem gejem tzw pedałem, ciota jestem codziennie poniżany przez ludzi krytykowany czasami nawet bity i ja mam zrobić ja już mam tego dosyć nie chce żeby ludzie traktowali mnie gorzej niż psa
Mnie też nie chce sie już żyć. nie widze żadnego sensu i coraz czesciej mysle o szybkiej smierci. samotnosc jest zabójcza kiedy wszyscy mysla ze wszystko jest ok.
Warto zwracać uwagę na bliskich czy nie przejawiają oni depresji i reagować. Stanów przygnębienia nie można lekceważyć, bo mogą one zmienić się w depresję, która no właśnie może skończyć się bardzo źle, więc nie bądźmy obojętni
To zabawne interesuje się śmiercią i tak dalej, ale zawsze jak wpisuję w googla termin na temat śmieci to wyskakują zawsze takie właśnie strony. Jeśli ktoś chce się zabić to jego sprawa i jego życie, ja jestem po kilku próbach samobójczych i po prostu zaczęłam się tym interesować.
Witam jestem juz w Wieku ze wszystko osiągnęły mam niby firmę w Niemczech mam Żonę która bardzo Kocham i Mam Córkę Która kocham Najbardziej . No i by się wydawało ze jest ok ale nie nie mam obarcza w nikim staram sie jak mogę zakupy inne zachcianki moich Kochających dziewczyn robię wszystko co mogę .Owszem jestem lub byłem porywczy kiedyś o bele co mogłem robić awanturę ale dla tego ze sam na to wszystko musiałem zapracować teraz pieniądze mi są nie potrzebne nie maja dla mnie sensu jak tracę rodzine i ciagle walczę z depresja i odebraniem sobie życia bo czym jest dla mnie życie jak wszyscy są nie zadowoleni ,jest mi ciężko do zobaczenia sie kiedyś z wami tam
Jeśli ktoś chce popisać i szuka wsparcia to jestem 🙂