Jak przygotowuję się na nadejście nowego roku?

Polub i udostępnij:
fb-share-icon0
Tweet 20

To był wyjątkowo dobry rok, ale czemu przyszły nie miałby być lepszy? Ten rok był dobry, ponieważ odpowiednio się do niego przygotowałam. Już w grudniu miałam wyznaczone cele i część planów, dzięki może nie idealnej, ale na pewno sprawnej organizacji mogłam pozwolić sobie na spontaniczne projekty i pomysły, jak np. Radomski Plebiscyt Blogowy. Przytrafiło się również kilka niespodzianek, za które jestem wdzięczna losowi i serdecznym osobom.

Ten rok podniósł mi poprzeczkę bardzo wysoko, by przyszły nie był gorszy muszę naprawdę się natrudzić. Dlatego, gdy tylko rozpoczął się grudzień zaczęłam już żyć nowym rokiem, zastanawiać się, jak chcę, żeby wyglądał, co chcę osiągnąć, i co zrobić, by mieć pewność, że przyszły rok będzie lepszy.

Jak przygotowuję się na nadejście nowego roku?

Zamykam niedokończone sprawy

Nie lubię rozpoczynać roku z zaległościami, długami i niewyjaśnionymi sprawami. Początek każdego kolejnego roku jest dla mnie startem czegoś nowego, co nie może być rozpraszane przeszłością, którą powinnam zamknąć w sylwestrową noc. Oczywiście nie wszystko można zakończyć przed styczniem, ale robię wszystko, by sprawy, które mogą być zakończone w grudniu nie przeciągały się w czasie.

Jeśli przez kilka ostatnich miesięcy zalegał jakiś projekt, który chciałam zrealizować, ale wciąż przesuwałam to w czasie, zwyczajnie go porzucam. Traktuję go jak ubrania w szafie, których wciąż szkoda wyrzucić, ale też nie warto zakładać. Pomysł nie zalega w szafie i nie zajmuje miejsca, ale zaprząta moją głowię. Rezygnuję więc z niego, wierząc, że jeśli w ciągu ostatnich miesięcy nie był wart poświęcenia czasu, by go zrealizować, zapewne przez kolejne miesiące również tak będzie.

Planuję

Sumiennie zapełniam swój kalendarz na 2017. Nie jestem w stanie przewidzieć, co będę robiła we wrześniu przyszłego roku, ale wiem już o marcowym szkoleniu, w którym na pewno wezmę udział czy majowym plebiscycie, który planuję zorganizować. Jestem także w stanie przewidzieć ile czasu będę potrzebowała na zrealizowanie kilku pomysłów i potrafię (mniej więcej) zaplanować ich deadline.

Ponadto, po raz pierwszy postanowiłam tworzyć sobie listy np. książek, które przeczytam w przyszłym roku, filmów, które muszę obejrzeć, tematów tekstów na najbliższe miesiące. Pełno jeszcze chaosu w moim życiu, dostrzegam ile czasu tracę na porządkowanie informacji, planów, tworzenie schematów. Walczę z tym konsekwentnie i widzę swoje niewielkie kroczki do przodu. Wierzę, że klarowny plan działania pozwoli mi eliminować ten chaos.

Piszę list. Do siebie

Do tego zainspirowała mnie Barbara Lech. Basia jest coachem, szkoleniowcem, kreatorem wizerunku, autorką książki Motywator dietetyczny, a przede wszystkim wspaniałą kobietą, która jakiś czas temu zrobiła w mojej głowie niesamowity bałagan… a może porządek? Basia na swojej stronie opowiada o Czerwonej kopercie, do której chowa list napisany przez siebie do siebie. Opowiada o nadchodzącym roku tak jakby właśnie się kończył. W liście zawiera swoje cele, oczekiwania, plany i marzenia, a potem chowa go na cały rok, pod koniec opisanego roku otworzyć go i sprawdzić ile rzeczy sprawdziło się, ile potwierdziło, a przede wszystkim, co zmieniło się w jej stosunku do samej siebie.

Często wracam do swoich starych wpisów, by przypomnieć sobie, co czułam tworząc je. Niestety blog to tylko niewielki procent mnie. O moich obawach, uczuciach, spostrzeżeniach i obawach często nie wiedzą nawet najbliżsi, wiem tylko ja. Ja – dzisiejsza. Uznałam, że cudownym pomysłem będzie napisanie do siebie szczerego listu, zawierającego podsumowanie tego roku, ale też wszystko to, co chciałabym, by wydarzyło się w ciągu całego przyszłego roku. List w zaklejonej kopercie przykleję na ostatniej stronie kalendarza, po to, by za rok otworzyć go i sprawdzić, jak bardzo różnię się od  mnie-dzisiejszej sprzed roku.

Wyciszam się

Święta to czas wybaczania, miłości i zapominania. Czas dla rodziny. Święta, Nowy Rok, moje urodziny, wszystko to sprawia, że robię sobie rachunek sumienia, wyzbywam się niepotrzebnych emocji. Ładuję akumulatory w gronie najbliższych, nie włączam komputera i cieszę się z bliskości innych. Ubiegłe święta były naprawdę wyjątkowe, wierzę, ze tegoroczne przebiegną podobnie.

Jestem pewna, że tegoroczne sukcesy są wynikiem zmiany nastawienia w ubiegłym roku. Udowodniłam sobie, że chcieć to znaczy móc, że wystarczy uwierzyć we własne siły i to, że nasze życie leży w naszych rękach. Przenoszenie gór nie jest takie trudne, jeśli tylko uwierzymy, że jesteśmy w stanie to zrobić. 

9 komentarzy

  1. Życzę Ci jeszcze większej dawki sukcesów i energii na cały rok. Jestem pewna, że za rok o tej porze, gdy otworzysz list z koperty będziesz zawiedziona. Tym, że tak mało chciałaś a tak dużo zdziałałaś! Zapisuj, planuj i opowiedz samej sobie wszystko to co jest w Tobie. Jesteś fantastyczna w tym co robisz. Masz wyczucie i nosa! Jestem pewna, że będziesz mi jeszcze autografy składała… lada chwila..a ja będę pękać z dumy, że Cię znam! Kibicuje i non stop kciuki trzymam! To będzie fantastyczny rok!

  2. Świetny artykuł. Będę tu zaglądać!

  3. Gdybym ja tak potrafiła…kompletnie nie potrafię planować. Może z czasem do tego dojrzeję. Tobie życzę realizacji wszystkich założeń. Wiem, że dasz radę!

  4. Muszę napisać list do siebie, bo tego nie praktykuję 🙂 Ja też zamykam sprawy, jestem na końcówce i zostało mi najgorsze – zrobienie miliona sprawozdań na studia… 😀

    Rok 2017 w dużej mierze zaplanowany, bo prowadzę co miesiąc Śniadania Świadomych Blogerek w Bydgoszczy, od marca zaczynam z Śniadaniami Świadomych Kobiet, a w listopadzie mam drugą edycję Spotkania Świadomych Blogerek, więc terminy zapisane.

    Ale tak ogólnie to… dla mnie każdy dzień jest dobry na zmiany i rozpoczęcie od nowa, nie tylko Nowy Rok 🙂 Powodzenia w realizacji Twoich planów, Webska! :))

  5. Słabo u mnie z planowaniem, ale ciągle próbuję. Ciągle muszę walczyć z wrodzoną spontanicznością, która nie zawsze pomaga w działaniu. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.