Pamiętam, że kiedy na chwilę odjęło mi rozum i postanowiłam skrócić włosy do możliwego minimum, byłam pewna, że po dwóch tygodniach, gdy już nacieszę się krótkimi, będę żałowała decyzji. Trochę się pomyliłam, bo euforia trwała pół roku. Dokładnie tyle potrzebowałam, by zatęsknić za prostowaniem, modelowaniem, zaplataniem, wiązaniem i samodzielnym podcinaniem grzywki.
Wyczytałam kiedyś, że kobieta podświadomie potrzebująca zmian decyduje się na drastyczne zmiany fryzury. Faktycznie, dwa lata temu stanęłam przed trudnym wyborem, a każde rozwiązanie wiązało się z nieodwracalnymi skutkami. Mogłam liczyć tylko na męża i niezastąpioną Anusię, które dzielniej niż mąż trwa przy mnie i znosi humory. Co prawda pozbycie się włosów nie było pozbyciem się problemu i właściwie w niczym nie pomogło, ale być może na chwilę odciągnęło od niego uwagę.
I jak zawsze w życiu bywa. Decyzja nieprzemyślana, wizyta u fryzjera krótka, a odzyskiwanie dawnej długości włosów trwa wieki. Kiedy rok temu zdecydowałam, że zapuszczam włosy zdawałam sobie sprawę z tego, co mnie czeka. Już raz przez to przechodziłam.
„Zapuszczaj włosy z fryzjerem”
Według mnie „zapuszczanie włosów z fryzjerem” to jeden z największych mitów na świecie. Oczywiście włosy w pewnym momencie stają się niesforne, rosną na „dziko” i dopadają nas pierwsze wątpliwości, czy nie lepiej byłoby zostać przy krótkiej fryzurze. Jednak każda wizyta u fryzjera to centymetr włosów mniej, a wszyscy wiedzą, jak wygląda centymentr fryzjera. Jeśli ktoś nie wie, obok wyjasnienie.
Należy też pamiętać, że jeden skrócony centymentr włosów to kolejny miesiąc czekania na odzyskanie go. 3 odpuszczone wizyty to już dodatkowe 3 cm. Prawda?
Przyspieszony efekt zapuszczania
Choć stosowanie maski WAX było dla mnie trochę kłopotkiwe, przestałam narzekać, kiedy efekty zaczęły pojawiać się niemalże błyskawicznie, a dostrzec je można było obserwując młodziutkie włoski, najbardziej widoczne przy granicy włosów i czoła. Maska WAX bądź „henna wax” jest do nabycia na aukcjach allegro w cenie 7-9 zł za 480g. Jedno takie opakowanie wystarczało mi na miesiąc przy codziennym stosowaniu.
Czemu stosowanie było kłopotkiwe? Ponieważ maskę należy nałożyć na umyte włosy. Założyć czepek i gorący ręcznik, bądź brać ciepłą kąpiel przez 20-30 minut. Ciepło aktywizuje proces penetracji włosów, cebulek i skóry. Ja zakładałam ciepły ręcznik, dobrze go obwiązywałam i kładłam się spać. Nie powiem, żeby było mi wygodnie w ręczniku na głowie. Dodatkowym problemem było ponowne mycie głowy z samego rana, ponieważ włosy po masce były pozlepiane i nie nadawały się do jakiegokolwiek modelowania. Ale nikt nie mówił, że będzie lekko.
Kompleksowa pielęgnacja włosów
Skoro nie mogłam nic więcej zrobić musiałam po prostu polubić swoje włosy. Musiałam jakoś przetrwać okres między „już nie krótkie” a „jeszcze nie da się zwiazać” i choć zawsze z przekonaniem uważałam (i nic się nie zmieniło w tym temacie), że łatwiej przetrwać ten okres mając proste włosy, ja musiałam poradzić sobie jakoś przy swoich kręconych. Bo nigdy nie mogę mieć z górki, zawsze pod górę. Więc skoro już nie miałam wpływu na tempo odrastania włosów postanowiłam podkreślić w nich to, co może się podobać, a więc loki.
Nie chciałam chodzić z przesuszonym nieforemnym sianem na głowie, więc zaopatrzyłam się w kosmetyki do włosów kręconych. Nie jestem jakoś sentymetalnie przywiązana do Garnier Fructis, ale to była jedyna linia kosmetyków do włosów spełniająca moje kryteria. Szamponu i odżywki używałam podczas każdego mycia. Maski i serum raz w tygodniu. Najfajniejszy efekt widziałam w dzień stosowania serum. Jest to jedyny, kosmetyk z całej serii, którego się nie spłukuje. Włosy nabrały blasku, elastyczności, choć nie była to sprężystość jakiej oczekiwałam, wydaje mi się, że udało mi się tchnąć odrobinę życia w moją babciną kacapkę.
Mam za sobą równo rok zapuszczania włosów. Najgorsze już za mną. Co prawda nie jest to jeszcze długość, o której marzę, ale włosy są już długie. W porównaniu ze zdjęciem sprzed roku są długie, choć na końcowy efekt będę musiała poczekać kolejny rok. W zapuszczaniu włosów chyba najważniejsza jest cierpliwość, bo rezygnacja przychodzi każdego ranka, kiedy niewiadomo jak ułożyć każdy sprzeciwiający się grzebieniowi kosmyk. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś w życiu zdecyduję się na tak odważny krok, choć przyznam szczerze patrząc na zdjęcie poniżej tęsknię troszkę na swoją króciutką fryzurką.
jak patrzę na oba zdjęcia to uwierzyć nie mogę, że Ty to Ty! z jednej strony zadziorna, energiczna i pewna siebie a z drugiej dziewczęca, naturalna i delikatna – zupełnie różne osoby choć w jednym ciele * ja bym sie nigdy nie odważyła na tak krótkie włosy jak Twoje.
nie trzeba odwagi tylko chwili niepoczytalności 😀
Powiem Ci, że akurat moja fryzjerka pomogła mi bardzo przy zapuszczaniu- ogarniała fryzurę tak żebym wyglądała jak człowiek 🙂
W moim przypadku zapuszczanie włosów odbyło się w bardzo prosty sposób – dłuższy czas nie miałam możliwości wybrać się do fryzjera – no i wreszcie, niepodcinane, miały szansę urosnąć 😉
U mnie też się zawsze sprawdza zapuszczanie włosów z fryzjerem, szczególnie jak zapuszczam z bardzo krótkich. Nie lubię jak tak dziko mi rosną, bo źle się czuję. I chociaż mój fryzjer zawsze się ze mnie śmieje jak siadam na fotel i oznajmiam, że zapuszczam, to na dobre mi to wychodzi.
ok, tylko, że ja właśnie wolę zapuszczać bez fryzjera 🙂
Zależy na jakiego fryzjera trafisz 😉
Ja mam sprawdzoną babkę, która mi odradziła obcinanie włosów. Też chciałam w emocjach, zapominając, że w krótkich wyglądam jak przyklapnięty grzyb :p Fryzjerka coś tam podcięła, tu inaczej ułożyła, tam dodała sombre – zmiana była, a ja wciąż mam swoje długie kudły – i dobrze, bo jestem typem, który jest stworzony do długich włosów.
z wykształcenia i zawodu jestem właśnie fryzjerem ;p i pierwszy punkt w Twoim poście trochę mnie martwi ;p Ja klientko polecałam przychodzić co 3-4 miesiące i wtedy podciąć centymetr. Sama nie podcinałam włosów jakieś dwa lata, niby długie są, ale niestety mimo kosztownych, różnych specyfików z włosów zrobiło się siano i teraz powinnam obciąć ok 15-20 cm. Ale fakt każdy fryzjer ma inną skalę, dlatego ja chodziłam do mojej jedynej koleżanki, która pracowała jak ja i rozumiała mnie bez słów. Dwa lata temu wyjechała i boje się iść do innego fryzjera 😉
Ja w tej chwili mam baaardzo długie włosy i myślę nad zmianą w drugim kierunku, ale na aż tak drastycznie, jak u Ciebie na lewym zdjęciu 😉 Myślę też, żeby wrócić do rudego!
A WAX rzeczywiście jest skuteczny, polecam!
Zaczynam zapuszczanie z bardzo krótkich pixie cut, w sumie drugi raz i pamiętam właśnie, że najfajniejsze włosy są po roku:) ale trzeba do tego czasu się przemęczyć.