Początkowo uznałam, że książka Labirynt. Alicja w krainie schematów Magdaleny Walczak nie przypadnie mi do gustu i nie wzbudzi żadnych emocji. Słyszałam co nieco, że książka opowiada o uwalnianiu się z toksycznych relacji i spodziewałam się przepełnionego frustracją i nienawiścią do mężczyzn manifestu zranionej kobiety, ale postanowiłam dać jej szansę. Toksyczne związki kojarzone są zazwyczaj z bezbronnymi kobietami i mężczyznami- oprawcami, lecz prawda jest taka, że można tkwić w toksycznym związku również z … samym sobą.
Labirynt. Alicja w krainie schematów zabiera w podróż tytułowej bohaterki po labiryncie własnych uczuć i emocji. Celem podróży nie jest obarczanie się winą, zadręczanie wyrzutami sumienia, czy niekończące analizowanie własnych błędów. Celem podróży jest osiągnięcie emocjonalnego katharsis, a w rolę Alicji może wcielić się każdy czytelnik. Wcielając się w bohaterkę książki wędrującą korytarzami relacji samej z sobą odbywamy duchowo-psychologiczną podróż, która jednocześnie staje się naszą własną formą oczyszczenia.
Ja-Alicja, podczas swojej podróży spotykam rodziców, babcię, przewodników, pomocników, ukochanego, Anioła Stróża. Na mojej drodze wyrastają z ziemi stoliki z herbatą, tajemnicze chatki w lesie, plansze do gier, szafy, talie kart. W rzeczywistości wszystko to jest tylko lustrem, w którym odbijam się ja sama, a wszechobecne w książce metafory mają pomóc mi otworzyć się na siebie, zrozumieć i poszufladkować swoje emocje i wyzbyć się destrukcyjnego zaniżania samooceny. Wszystko to prowadzi mnie w kierunku wyjścia z labiryntu, którym jest nauczenie się „self-love”, czego nie można mylnie rozumieć jako przejaw narcyzmu i samouwielbienia. Self-love to punkt łączący trzy płaszczyzny: samoakceptację, samozadowolenie i samospełnienie.
Zobacz: Spa dla umysłu. Zadbaj o siebie, by zadbać o innych
Postać Alicji jest przesiąknięta autentycznością, ponieważ przedstawia prawdziwą drogę i prawdziwe emocje autorki książki, która opowiada własną, niezwykle trudną drogę spisywaną w trakcie jej przebywania. Można więc sądzić, że sama Alicja nie do końca wiedziała kiedy opuści labirynt i co jeszcze spotka ją po drodze.
Wszystko stało się “samo”. W trudnym momencie mojego życia, jesienią 2017 roku, gdy nie wiedziałam, co dalej, pewna przyjazna dusza powiedziała mi, że mam założyć sukienkę i z gracją zacząć przechadzać się po własnym Labiryncie, ale, że jednocześnie mam spisać ten czas w instrukcje – w pamiętnik transformacji. Zaczęłam więc! Na początku nie było Alicji, tylko postać dziewczyny, o której wiedziałam jedynie to, że jest kobietą mocy, a one nie poddają się tak łatwo (śmiech). A samo pisanie? Kocham pisać od zawsze! To jest mój żywioł, sposób wyrazu. Nie sądziłam jednak, że umiem napisać coś innego niż krótkie, poetyckie notki na pudełkach od zapałek. Okazało się, że życie właśnie po to postawiło mnie pod ścianą – żebym napisała ponad 200-stronicową książkę. – przyznaje w rozmowie z Iloną Adamską autorka książki.
Na pytanie zadane w jednym z wywiadów, do kogo kierowana jest książka Labirynt. Alicja w krainie schematów, Magdalena Walczak odpowiada:
Do kobiet, które tkwią w toksycznych albo niesatysfakcjonujących relacjach. Do kobiet, które pragną zmian, ale nie wiedzą, którędy iść. Do kobiet, które chcą kochać siebie i zobaczyć, czym w praktyce jest modne ostatnio pojęcie „Self-love“. Do kobiet, które zaczynają od nowa, ale nie wiedzą, co dalej. Do kobiet, które chcą się rozwijać. Do kobiet, które wierzą, że mają nieszczęście w miłości. Do kobiet, które chcą przejść swój własny Labirynt i obudzić się z karteczką “Zwycięstwo” na szafce przy łóżku. Do osób, które kochają poezję, metafory albo „Alicję w Krainie Czarów“. Do mężczyzn, którzy chcą zrobić prezent swojej partnerce albo są ciekawi naszego świata.
Zobacz: Organizacja pracy – moja metoda walki z zaległościami
Labirynt. Alicja w krainie schematów to debiutancka powieść Magdaleny Walczak. Choć jeszcze nie odbył się finał plebiscytu, wiadomo już, że powieść zdobyła tytuł „Książka Roku 2019” w konkursie organizowanym przez magazyn Imperium Kobiet. Przyznany tytuł autorka zawdzięcza głosowaniu smsowemu, które wsparło szerokie grono czytelniczek. Warto również wspomnieć, że premiera książki odbyła się 19 listopada ubiegłego roku. Po miesiącu nakład został całkowicie wyczerpany i konieczny był dodruk powieści.
Nic dziwnego. Wiele kobiet potrzebuje takiego wsparcia. Niezależnie od wieku czy sytuacji, w jakiej się znajduje. Niezależnie od rodzaju toksycznej relacji i etapu wychodzenia z niej. Być może wielu kobietom właśnie ta książka uświadomi, że nie tylko warto, ale przede wszystkim trzeba walczyć o siebie.
W swoim poprzednim wpisie napisałam:
Musiałam rozpocząć trudną walkę o siebie, bo ja jestem tu. Teraz. Sama ze sobą. Czy mi się to podoba czy nie, jestem skazana na to towarzystwo i zamiast spełniać oczekiwania innych muszę być taka, bym sama ze sobą mogła wytrzymać. Bo przychodzi wieczór, wyłączam Internet w telefonie i zostaje sama ze sobą. I mam się czuć dobrze w tym towarzystwie. Mam mieć pewność, że zrobiłam w ciągu dnia wszystko, by zasnąć z satysfakcją.
Warto te słowa potraktować jako podsumowanie i zachętę, by sięgnąć po książkę Labirynt. Alicja w krainie schematów.