Po każdym aktywnym i inspirującym weekendzie uwielbiam wrócić do domu i wtopić się w brzmienie dziecięcych głosów hulających po mieszkaniu. Do domu, w którym w swoich kapciach z kokardkami odzyskuję pewność siebie i śmiałość w głosie. Nie wiem, czy kiedyś uda mi się namówić je, by wyszły ze mną.
Dzisiaj wróciłam z Międzynarodowego Kongresu Imperium Kobiet, w którym brało udział niespełna 200 kobiet, które podobnie jak ja marzą, by gnać za marzeniami, ale nie potrafią odnaleźć swojego detonatora, który zmusi je do galopu. Dla mnie kongres rozpoczął się już w piątek, bo wtedy właśnie przyjechałam do Rzeszowa. Podróż do Hotelu Prezydenckiego, która wedug nawigacji powinna trwać 8 minut przebyłyśmy w godzinę, ale obie z Eweliną uwielbiamy przecież nocne spacery z nawigacją w dłoni.
Kongres rozpoczęła i poprowadziła Ilona Adamska (kobieta, którą trzeba kochać z podziwu do niej lub nienawidzić z zazdości). Pierwszą prelegentką była p. Agnieszka Ślifirska, która poprowdziła wykład „Jak świadomie wykorzystywać media w biznesie?„. Analizując kilka punktów dowiedziałyśmy się jak zaprojektować swój wizerunek, dlaczego warto opowiadać o swoich sukcesach i w czym może pomóc nam nagrywanie spotkań z naszym udziałem.
Drugą prelegentką była Joanna Jabłczyńska – radca prawny, właścicielka kancelarii prawnej, choć głównie znana z roli Marty w serialu „Na Wspólnej” oraz wielu ról dubbingowych. Od Joasi dowiedziałyśmy się, że należy podążać za marzeniami, ale nie za wszelką cenę. „Moje marzenia to cele, które wiem, że mogę osiągnąć” powiedziała podczas wykładu. Choć przyznała, że z niektórych marzeń lepiej zrezygnować, myślę, że wszystkie uczestniczki kongresu napełniła niesamowitym optymiznem i energią.
Kolejne wystąpienie należało do Anny Urbańskiej – coacha i Master Trenera Structogramu. Teksty p. Ani śledzę od dłuższego czasu. Jestem oczarowana tematyką, a teraz również Jej osobą. Niezmiernie cieszę się, że mogłam nabyć obydwie Jej książki i zdobyć autograf. Z prelekcji dowiedziałyśmy się, że nasz mózg ma trzy kolory i to właśnie tym niepozornym kolorom zawdzięczamy to, jakie jesteśmy. Okazało się, że ja jestem całkowicie zielona.
Po wystąpieniu Anny Urbańskiej i krótkie przerwie na scenie pojawiła się Ewa Hartman, która opowiedziała nam o mocy marki osobistej. Podczas tej prelekcji dowiedziałam się, że buty, które założyłam od razu skazują mnie na niepowodzenie, bo sukcesu na pewno nie uda mi się w nich osiągnąć. Z płaczem ocierając resztki spływającego tuszu miałam ochotę pognać do pokoju 209, w którym zostawiłam swoje cudne szpileczki, ale nie na tyle cudne, by nie uwierały i uciskały tu i ówdzie. Choć w wielu kwestiach zgadzałam się z prelegentką nie do końca zgodzę się, by kwestia ubioru, którą nam zaprezentowała miała jakikolwiek wpływ na sukces. Może w jej branży tak. Ja uważam, że sukces ma wiele definicji. Ja każdego dnia stwierdzam, że go osiągam, bo jeszcze rok temu nie byłam tu, gdzie jestem teraz. Sukcesem może być nawet przełamanie swoich słabości, lęków, a do tego nie potrzeba butów na obcasie. Niemniej jednak spodobało mi się stwierdzenie, że „dobre pytanie potrafi zmącić wodę” i nad tym postanowiłam dumać podczas prelekcji niż załować, że rano zdecydowałam się jednak na spodnie i płaski obcas.
Właścicielka Gabinetu Luster – Magda Kowalska uwagę wszystkich przyciągnęła jeszcze zanim wyszła na scenę. To dzięki jej wielokolorowym spodniom nie dało się przejść obok niej obojętnie. Dopiero podczas prelekcji zrozumiałyśmy, o co tak naprawdę chodzi ze spodniami w klocki Lego. P. Magda mówiła o wpływie pozytywnego myślenia na biznes i życie osobiste. I to jest własnie to, czego mi brakuje. Pozytywnego myślenia jest zdecydowanie za mało we mne, ale przynajmniej już wiem, że muszę nad tym popracować.
I nagle na scenie pojawiła się Krystyna Mazurówna, której tematem było „Pozytywne myślenie kluczem do sukcesu„. Podczas tej prelekcji sala błyskawicznie się ożywiła. Biłyśmy brawo i płakałyśmy ze śmiechu na zmianę. Pani Krystynie można pozazdrościć energii, wigoru, poczucia humoru i chyba naprawdę wszystkiego. Jestem niezmiernie wdzięczna (i pewnie nie tylko ja) za wskazówki jak zdobyć pracę.
Po przerwie obiadowej (pierwszy raz jadłam szpinak, serio to naprawdę można zjeść!) słuchałyśmy Ryszarda Rembiszewskiego. Dowiedziałyśmy się jak budować wiarygodny i spójny wizerunek w kontaktach z ludźmi, a Edyta dowiedziała się nawet jak pozować do zdjęć. P. Ryszard udzielił nam kilku cennych wskazówek jak rozmawiać z dziennikarzami i na co należy zwrócić szczególną uwagę.
Kolejnym prelegentem był Andrzej Sołtysik, który opowiadał jak poradzić sobie ze stresem przed kamerą. Szkoda, nie wysłuchałam tego przed wywiadem, którego udzielałam kilka dni temu w Radiu Plus. Kilka wskazówek na pewno, by mi się przydało i jestem pewna, że wypadłabym o niebo lepiej.
W panelu dyskusyjnym udział wzięły: Natalja Savkina z Ukrainy, Jarosławna Łasut z Rosji, Iza Śmieszek-Dorn oraz Sylwia Jagielska. Wysłuchałyśmy historii kobiet, które potwierdzały, że w życiu pasja jest najważniejsza.
W dlaszej części modelka Paris Maziarska opowiedziała nam o świecie modelingu, kanonach piękna w różnych zakątkach świata oraz niekiedy ciężkiej pracy modelki, choć głównym tematem prelekcji było ujawnienie, że fotografie z kolorowych pism zawsze podlegają obróbce, a modelki nie są tak piękne w rzeczywistości jak na zdjęciach 🙂
Przedostatnią atrakcją był pokaz mody. Niesamowicie szczupłe dziewczyny zaprezentowały nam jesienne stylizacje, sukienki aż w końcu niesamowicie zmysłową bieliznę.
Podczas loterii, która zamykała kongres udało mi się wygrać zestaw kosmetyków Delia Cosmetics, które mam nadzieję, że urzekną mnie działaniem tak jak urzekły zapachem.
Na kongres pojechałam z kilku powodów m.in. wiedziałam jak niesamowite spotkania organizuje Ilona i po prostu musiałam tam być, chciałam spotkać się z Madzią, którą po prostu uwielbiam, chciałam się wyspać, bo ten lukstus ostatnio mi się prawie wcale nie przydarza, ale przede wszystkim potrzebowałam kopniaka w postaci właśnie takiej wiedzy i motywacji, którą przywiozłam dzisiaj z Rzeszowa. I właśnie ta energia kazała mi od razu napisać o tym wszystkim, mimo, że jest 01:25, a ja jutro znowu obudzę się niewyspana…
Fajny wpis i z pewnością wydarzenie. Osobiście nie przepadam za takimi 'wydarzeniami’, ale jestem pewna, że świetnie się bawiłaś.