Nie wystarczy być, by być dla kogoś kimś

Polub i udostępnij:
fb-share-icon0
Tweet 20

W ubiegły weekend wzięłam udział w 6 Akademii Law Business Quality, o której na pewno napiszę w ciągu kilku najbliższych dni. Po raz pierwszy z wydarzenia wspierającego rozwój osobisty wróciłam zmęczona i wypalona. Zawsze wracałam pełna energii i motywacji, siadałam do komputera i zaczynałam działać. Tym razem było inaczej. Jestem lekko rozbita, lekko przytłoczona i wycofana…

kobieto jesteś ważna

Analiza działań, planów, celów, lęków, własnego ja i swoich znajomości sprawiły, że od kilku dni jestem calkowicie zagubiona. Mam wrażenie, że obudziłam się z zimowego snu. To spotkanie nie przepełniło mnie motywacją do dalszego działania. Zrobiło coś więcej. Sprawiło, że dostrzegłam prawdziwe barwy wszystkiego dookoła, a nie takie, jakie chciałam widzieć. 

Osoby, które są przy mnie, po prostu są. Częściej niż ja pytają co słychać, ale to ja muszę wyjść z inicjatywą i podać na tacy możliwość wspólnego spędzenia czasu, bo jeszcze nigdy nie usłyszałam „hej, idę dziś… chcesz się wybrać ze mną?„. Wiem, że to kwestia mojego ciężkiego charakteru i natury samotnika, wiem, że to kwestia tego , że wszyscy wokół więdzą, że największą przyjemność sprawia mi praca w mojej samotni. Nawet opisując jedno wydarzenie, ja skupiam się na konkretach tam gdzie inni widzą emocje. Czemu o tym mówię?

Podczas warsztatów Kobieto! Jesteś ważna! poprowadzonych przez Basię Lech wzięłam udział w wizualizacji. Z zamkniętymi oczami wsłuchiwałam się w jej głos, a ona pomogła mi stworzyć własną planetę. Dokładnie taką, jaka drzemała gdzieś głęboko w mojej podświadomości. Dokładnie taką, która zapewniała mi poczucie bezpiczeństwa i szczęścia. Kiedy już przyjrzałam się uważnie swojej planecie, mogłam zaprosić na nią swoich gości. I to, co wydarzyło się w tym momencie spędza sen z moich powiek od kilku dni.

Nie wiem, czy większe zamieszanie w mojej głowie wywołało to, kto się tam pojawił, czy to kto się nie pojawił. Jednak, w momecie kiedy musiałam pożegnać swoich gości ogarnął mnie smutek i niepokój. Nie chciałam zostać sama, choć była to przecież dla mnie oaza spokoju, a ja ze swoją naturą samotnika powinnam być szczęśliwa, że znów odzyskam harmonię.

To było coś niesamowitego. Powróciłam lekka, odrężona i zaintrygowana. Zaczęłam analizować swoje znajomości. Szufladkować ludzi na tych, którym daję za dużo nie dostając nic w zamian, tych, którzy zasługują na więcej mojego zaangażowania, na tych którzy są dla mnie kimś lub po prostu tylko są. Chcę zacząć jeszcze bardziej doceniać ludzi życzliwych, a pozostałych traktować z wzajemnością. Plan niby prosty, ale nie dla osoby, która emocje jako swoją piętę achillesową ukrywała zawsze najgłębiej.

Nie tylko wykład Basi sprawił, że zapragnęłam zmian w samej sobie. Każda kobieta, której słuchałam ze swojej ulubionej pozycji – pozycji ukrytego, przyczajonego obserwatora, sprawiła, że zechciałam wyjść ze swojej strefy komfortu. Ostatnio coraz częściej przyłapuję się na tym, że mam ochotę na żółty ser, choć go przecież nienawidzę, ale wygląda tak apetycznie i z relacji rodziny wiem, że jest pyszny, że mam ochotę po niego sięgnąć, choć do smaku będę musiała po prostu się przekonać. Trzymajcie kciuki, bym zaczęła w końcu jeść ten żółty ser… i w ogóle.

7 komentarzy

  1. Oby ci się udało, obyś poza aktualną strefą komfortu odnalazła tę drugą, nieznaną, ale jeszcze bardziej motywującą i pobudzającą do działania.
    Ps. Ja się ciebie boję, więc nie proponuję wspólnej kawy, choć wiele razy piłam ją samotnie w pobliżu twojego biura (trochę pół żartem, ale też pół serio)

    1. Te wszystkie historie, że rozmawiam z duchami są nieprawdziwe nie musisz się bać.

  2. Serio, nie lubisz żółtego sera?! 😉 Ja bym się mgła tylko żółtym serem i mięsem żywić 😉
    A tak na poważnie – trzymam kciuki 🙂

  3. Ale mnie zaintrygowałaś, też bym chciała się takich rzeczy o sobie dowiedzieć!

  4. Trzymam kciuki i jestem pewna że Ci się uda 🙂 Kobieto jesteś ważna! i dlaczego tak często o tym zapominamy?

  5. Wyjście ze strofy może okazać się bardzo mobilizujące, kreatywne, czegoś nauczyć, ale i coś podpowiedzieć. Warto ją przekraczać, aby poznawać świat i siebie, to bardzo dużo znaczy, choć nie zawsze jest proste i łatwe. 🙂

  6. takie obuchy w łeb sa bardzo potrzebne, mam nadzieję, że odnajdziesz na nowo swoje „why”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.