Chyba lekko ponad 3 godziny trwało rozdanie statuetek podczas Radomskiego Plebiscytu Blogowego, ale same przygotowania pochłonęły kilka moich ostatnich tygodni, dlatego też zanim opowiem jak było podczas gali powinnam najpierw wyjaśnić jak właściwie to wszystko się zaczeło?
Za kilka dni mój blog będzie obchodził czwarte urodziny. Z ogromnym sentymentem wracam do okresu, w którym pod pseudonimem mogłam pisać właściwie na każdy temat, a Onet z dumą promował niemalże każdy tekst, który wystając zza ciążowego brzucha udało mi się opublikować. Pół roku blogowania i współpracy z Onetem dało mi takie statystyki, o ktorych nawet nie marzą właścicielki kilkuletnich blogspotowych blogów. Więc gdy tylko ruszył Blog Roku wydawało mi się, że mam szanse. Do drugiego etapu nie przeszłam, choć byłam dumna z 32 miejsca na 555 blogów startujących w mojej kategorii. Jedyny wniosek jaki wyciagnęłam z tego konkursu, to taki, że mała szara niszowa myszka nie ma czego szukać w takim konkursie. Kolejne edycje mijałam już szerokim łukiem.
Z sentymentem wspominam tamten okres jeszcze dlatego, że nie wdawałam się w żadne znajomości z blogerami. Cudowny był to czas. Bo nie ma nic gorszego niż roszczeniowe blogerskie nasienie, o czym przekonałam się już wielokrotnie.
W sierpniu ubiegłego roku trafiłam na radomską blogerkę, i następną i następną. Powstała grupa licząca zaledwie kilka osób. Odbyło się spotkanie, potem kolejne. Nasza grupa zaczęła się rozrastać, a my chyba coraz bardziej do siebie przywiązywać. I to właśnie dla nich został zorganizowany plebiscyt.
Czegoś takiego nie było jeszcze w polskiej blogosferze. Po raz pierwszy w Radomiu i po raz pierwszy w Polsce odbył się lokalny plebiscyt blogowy, podczas którego jurorzy mieli okazję wyłonić zwycięzców i wręczyć im statuetki. Nie trzeba było mieć tysięcy fanów, ani niewiadomo jakiego blogowego stażu. Warunkiem wzięcia udziału było posiadanie minimum 10 wpisów i mieszkanie w Radomiu, bądź najbliższej okolicy.
Przez ostatnie tygodnie moja praca została odsunięta na bok, ograniczyłam sen do minumum kładąc się przed 4 i wstając przed 7, by odprawić córki do szkoły. Kilka razy chciałam zrezygnować, wrócić do swoich obowiązków niezwiązanych z blogosferą, ale każdy kolejny dzień przynosił mi pozytywną energię. Dopiero dwa dni przed plebiscytem dopadł mnie niesamowity stres i obawy. Dlaczego?
Przede wszystkim dlatego, że już nie raz przekonałam się, że zawsze i wszędzie znajdzie się ktoś, kto niczego sam nie zrobi a wsadzi szpilę tym, którzy próbują. Chciałam stanąć na wysokości zadania i przeskoczyć poprzeczkę, którą sama sobie postawiłam. Choć wiedziałam, że zupełnie się do tego nie nadaję (nie można być we wszystkim miszczem) chciałam temu podołać. Tak więc drugi raz poprowadzenia gali na pewno bym się nie podjęła i choć wiedziałam już o tym chwilę po zakończeniu gali. Jednak za duży stres, nawet jak na mnie.
Jaki był cel plebiscytu? Chciałam, by o radomskiej blogosferze zrobiło się głośno. Tu także są blogi i radzą sobie całkiem nieźle. Chciałam, by o blogerkach, których rozwój obserwuję od kilku miesięcy, którym ufam, i które nigdy mnie nie zawiodły usłyszały firmy z całej Polski, bo ręczę za nie całą sobą i wiem, że warto z nimi współpracować. Aż wreszcie chciałam odnaleźć blogerów, którzy ukrywali się gdzieś przed nami i jeszcze nie trafili do grupy. Chciałam zmotywować, zachęcić i pokazać, że warto pracować nad tym małym kawałkiem swojej przestrzeni. Jestem przecież żywym dowodem tego, że warto.
Czy było warto? Pomijając poświęcony czas, zaniedbanie pracy, masę stresu i pieniądze, które dla niektórych stanowią dwumiesięczne wynagrodzenie, uważam, że warto było. Nie dla tych, którzy wolą ponarzekać, bo łatwiej jest wytknąć błędy niż stworzyć coś własnego, ale właśnie dla tych, dla których piątkowe wydarzenie było dokładnie tym, co chciałam osiągnąć. Dla tych, którzy podczas gali, a może też po niej zdobyli się na odrobinę refleksji. Przeanalizowali co osiągnęli do tej pory, a co jeszcze chcieliby osiągnąć. Dla tych, którzy właśnie w piątek podjęli decyzję, by zmienić kierunek lub nabrać tempa. Bo jeśli znalazła się choć jedna taka osoba na gali, to śmiało mogę mówić o swoim sukcesie, a ta właśnie osoba ma we mnie pełne poparcie.
O samej gali napiszę w osobnym wpisie, bo uważam, że warto poświęcić odrobinę uwagi chociażby jurorom, którzy odwalili kawał dobrej roboty. Cieszą mnie zawarte znajomości, plany dalszej współpracy, możliwości.
Emocje opadły, plebiscyt już za mną. Przede mną ciekawe plany i kolejne projekty. Ważne, bo nie-blogowe. I przede wszystkim wsparcie przyjaciół, którzy już dawno przestali liczyć ile jestem dziennie w stanie użyć skalmarów.
Kochana, ja jestem wśród tych, dla których warto było zorganizować ten Plebiscyt! Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego zaangażowania, ambicji, pomysłowości, odwagi i podjęcia się tej inicjatywy. Mało komu w ogóle by się chciało brać za coś takiego. A Ty zrobiłaś to nie tylko szybko, sprawnie, to jeszcze naprawdę profesjonalnie. I to zupełnie za darmo, poświęcając czas, sen, pieniądze i wysiłek po to, by wypromować i docenić innych.
Cały czas miej w głowie cytat wygrawerowany na Twojej statuetce: „Nie pozwól nikomu, by gasił Twój blask tylko dlatego, że razi go w oczy.” Niektórych najwidoczniej razi, ich problem 😉
Ja po raz pięćdziesiąty dziewiąty Ci gratuluję i czekam na drugą, jeszcze lepszą edycję Plebiscytu! 🙂
I żeby nie było, nie mówię tego dlatego, że jestem wśród wygranych. Podobne prawdy prawiłam jeszcze na długo przed Galą, opowiadając wszystkim o samym Plebiscycie 🙂
moja kochana Ikona Radomskiej Blogosfery 😀
Trafiłaś w punkt! Ja po plebiscycie Przemyślałam dokładnie o czym chce pisać i w jakim kierunku chce się rozwijać. Przez te prawie 5 lat kiedy prowadze bloga przewijały się różne posty i szczerze mówiąc dopiero teraz rozumiem o czym chce pisać. Co do krytyki to bardzo dobrze napisane.
Zawsze znajdą się tacy którzy będą niezadowoleni. Wiem ile musiałaś włożyć w to wszystko pracy i serca a ludźmi nie ma co się przejmować
Po prostu za bardzo biorę wszystko do siebie. Najważniejsze, że statuetki trafiły w odpowiednie ręcę, a sam plebiscyt był sporą dawką motywacji dla uczestników.
Było cudownie! Pod każdym względem! ❤
Webska.me – olej hejty i chodź na piwo! Serio! Organizacja Plebiscytu to nie lada wyzwanie i składam ogromne gratulacje – bo wg mnie wyszło super! Ja również uważam, że człowiek powinien wynosić pewną wartość dodaną z takich wydarzeń – nie chodzi przecież o samo zdobywanie statuetek , nagród czy dyplomów – liczy się to co my sami zechcemy z tego wynieść – w każdej głowie powinna pojawić się zatem jakaś refleksja, jakieś przemyślenia na temat siebie i swojej „twórczości” – ja wyniosłam – zrozumiałam jak wiele mi jeszcze brakuje, jak wiele jeszcze muszę zrobić by ktoś mnie zauważył i bym komuś się spodobała choć na tyle by gdzieś w jakiejś niezobowiązującej rozmowie wspomniał to co napisałam lub zrobiłam …
to szepnę Ci słówko, że z niezobowiązujacych rozmów wiem, że Twój blog robi ogromne wrażenie 🙂
hahahahaha – dobre dobre!
A ja jestem dumna! Trzymałam kciuki od samego początku i trzymać będę zawsze!
Też jestem dumna i zadowolona. Może wpis wypadł trochę pesymistyczniej niż planowałam, ale sama relacja będzie na pewno pozytywna 😀
Blogi czytam naprawdę sporadycznie. W ogóle cały ten blogowy klimat, lajki, współprace, statystyki itd. to mocno nie moja bajka. Długo zastanawiałem się po co się w to pchać z moim pisaniem skierowanym ściśle do wąskiego grona odbiorców ale mimo to ostatecznie się wepchnąłem i absolutnie nie żałuję! Fajne doświadczenie i mocno pouczające, także, a może nawet zwłaszcza w kontekście relacji zamieszczanych na poszczególnych blogach już po rozdaniu statuetek. Warto było odwołać piątkowy trening by być tam z Wami, a musicie wiedzieć, że piątkowe są najfajniejsze 😉 Dziękuję za organizację i mam nadzieje, że zrobisz to jeszcze kiedyś mimo hejtów i hejcików. Chociaż nie wydaje mi się, że jesteś osobą, która by się nimi zbytnio przejmowała 🙂 Pozdrowienia!
bardzo się cieszę, że byłeś, też kiedyś wolałam stronić od wszelkich spotkań z bloegrami, ale to jest prawie tak samo jak z Twoimi treningami. Idziesz tam, bo wiesz, że da Ci to ogromną dawkę energii i będziesz otaczał się ludzi, którzy myślą i czują tak samo. Polecam bloga naszej Ewelinki 🙂 może przypadnie Ci do gustu -> http://www.4mybody.pl
No jaja jakieś. Wiadomo, że idelanie nic nikomu nie wychodzi, ale gala była dla mnie niesamowitym przeżyciem i koniecznie trzeba myśleć o następnej, a kto ją poprowadzi, jak nie ty? Ludzie zawsze będą się gdzieś tam czepiać, ale w każdej rzeczy zawsze znajdzie się coś do poprawki, co nie znaczy, że rzecz jest okropna. Jak na pierwszy raz, chylę czoła, szczerze. Możesz śmiało się uśmiechnąć, bo wyszłam z tą refleksją, o której wspomniałaś. Poza tym w gali braliśmy udział wszyscy, tak więc wszyscy ją tworzyliśmy. Następnym razem może uda nam się więcej o sobie powiedzieć szerszemu gronu i wtedy będzie jeszcze lepiej 🙂 Dziękuję za możlwiość udziału w pierwszym takim wydarzeniu, trzymam kciuki za drugą edycję i życzę chęci jej zorganizowania.
Hmmmm… Nie wiem, nie wiem…. co napisać. Nie chcę spłaszczać, ale też nie chcę gloryfikować. Czasem trudno jest zachować własną naturalność wobec zdarzeń towarzyszących. Na afterku powiedziałam Ci, że zupełnie nie wyobrażam sobie nakładu pracy i energii, jaki trzeba włożyć w takie przedsięwzięcie i dopiąć wszystko w 4 tygodnie. Ja, działająca zamiast gadać, jak, którą znajomi znają głównie z akcji, zaniemówiłam. Coś poświęciłaś, ale po to, żeby zyskać i mam nadzieję, że to zaowocuje.
Jaki cudny tort!!!!
Jedyne co mogę Ci powiedzieć, to to, że cholernie żałuję, żałuję, że się spóźniłam, że nie mogłam Ci może pomóc, może gdybym była wcześniej, to na coś bym się przydała, wsparła Cię przed samym rozpoczęciem, a ja jak zwykle, napisałam, że się spóźnię, cała ja.
Może jestem tu nieobiektywna, ale było cudownie, a będzie w przyszłości jeszcze lepiej, pokonujesz moją nieśmiałość, wiem, ile Cię to kosztowało,i tym bardziej podziwiam.
Mam oczywiście lekki niedosyt, ale to akurat jest plusem, bo niedługo zacznę Ci marudzić, odnośnie lajtowego spotkania tych wszystkich blogerów, bo to właśnie dzięki Twojemu Plebiscytowi, mogłam niektórych poznać, a prawie wszystkich mogę czytać. Zgrałaś naszą 5 w HR, zgrasz też tą Radomską 30. Jesteś impulsem i światełkiem.
Kurcze, dziewczyny! Jak tylko urodzę życzę sobie takiego spotkania!!! Marzy mi się <3