Pamiętam moment narodzin obu córek. To było coś niesamowitego. Tak trudno było uwierzyć w to, że przytulam nowe życie, które nosiłam pod sercem przez dziewięć miesięcy. Obie były idealne. Delikatne paluszki, króciutkie delikatne włoski niczym meszek. Jednak najbardziej wyjątkowy był ich spokój w moich ramionach, poczucie bezpieczeństwa i świadomość bezgranicznej miłości. W moim rodzinnym domu nie używało się tych słów, ale bardzo mi ich brakowało, dlatego ja swoim córkom wciąż powtarzam, że je kocham. Codziennie. Nie umiem być idealnym rodzicem. Większości uczę się na własnej skórze. Ufam intuicji, ale ta czasami zawodzi. Boję się każdego dnia, że robię coś źle i zastanawiam, co mogłabym zrobić lepiej. Jeśli masz podobnie, zostań chwilę i dowiedz się, czym jest Uśmiechologia.
Kiedyś podniosłam głos na młodszą córkę. Nie pamiętam już, co takiego zrobiła (widocznie nie było to nic istotnego), pamiętam, że się rozpłakała. Nie dlatego, że krzyknęłam, nie dlatego, że się przestraszyła. Powiedziała przez łzy „już mnie pewnie nie kochasz, bo byłam niegrzeczna„. Ścisnęło mnie w gardle. Dla mnie to był absurd, ale nie dla niej. Wytłumaczyłam, że nie ma rzeczy na świecie, którą musiałaby zrobić, bym przestała ją kochać. Spodobało jej się to, bo w kilku kolejnych sytuacjach, kiedy okazywałam niezadowolenie ona znów używała tych samych słów. Potrzebowała zapewnień właśnie w tym momencie, kiedy dopadały ją wątpliwości. Nie co wieczór, kiedy tuliłam do spania i całowałam w czoło, to było zbyt oczywiste. Potrzebowała zapewnień wtedy, kiedy widziała, że mnie rozczarowała, wtedy, kiedy w jej mniemaniu istniało ryzyko, że mogłabym kochać ją mniej lub przestać całkowicie.
Łatwo budować poczucie wartości u dziecka, kiedy jest w okresie niemowlęcym i poniemowlęcym, wtedy każda nowa umiejętność, każde wypowiedziane słowo czy opanowana czynność wywołują w nas niekryty zachwyt, ekscytujemy się, nagradzamy, potwierdzamy swoją dumę i … wspieramy poczucie wartości dziecka. Przysłowiowe schody zaczynają się dopiero w momencie, kiedy dziecko ma już opanowane podstawowe umiejętności, zaczyna wyostrzać się jego charakter, a zmysł badacza i poszukiwacza własnego ja, przysparza mu coraz więcej problemów.
W okresie niemowlęcym i poniemowlęcym dziecko nie ma powodów, by sądzić, że nie jest idealne. Przecież słyszy to od nas każdego dnia. Kiedy się uspołecznia, poznaje otoczenie i rówieśników zaczyna dostrzegać różnice między sobą a innymi. Zaczyna być poddawane ocenom, krytyce, niekiedy wyobcowaniu przez otoczenie. Nastolatkom jest jeszcze trudniej. Dojrzewają, hormony robią swoje, szukają odpowiedzi na pytania: kim jestem, kim chcę być? Próbują się przypodobać, dostosować i nie odstawać. Zazwyczaj.
Jak budować poczucie własnej wartości w dziecku, które w pewnym wieku już dla zasady zaczyna uważać, że rodzic nie ma racji? Jak utwierdzać w przekonaniu, że jest idealne takie, jakie jest, bo jest sobą, kiedy na co dzień spotyka się z krytyką dotyczącą wyglądu (trądzik, nadwaga, zbyt duży lub zbyt mały biust), jest piętnowane z powodu braku markowych ubrań czy drogiego telefonu, zostało wystawione na pośmiewisko i przez to przyklejono mu etykietę nieudacznika. I w końcu najważniejsze pytanie: jak nie zepsuć lub stracić dobrej komunikacji na linii dziecko-rodzic?
Nie bez powodu wspomniałam o sytuacji z moją córką. Zwróciła uwagę na coś, co dla mnie było zupełnie oczywiste. Nie przestaje się kochać swojego dziecka, bo zrobiło dziurę na kolanie w najnowszych spodniach czy wylało sok na łóżko. Nie przestaje się kochać swojego dziecka dlatego, że nie spełnia naszych oczekiwań czy nie podąża tą drogą, którą chcieliśmy, by podążało. My rodzice o tym wiemy, prawda? Ale czy wie nasze dziecko?
Do pewnego momentu rozwoju dziecka, to my decydujemy, jakie ubrania będzie nosiło, co będzie jadło, o której chodziło spać. Ale uczymy też wiary we własne możliwości, podnoszenia poprzeczek, wyznaczania celów i dążenia do ich realizacji. Przychodzi jednak taki moment, w którym tracimy etat nauczyciela. Odtąd mamy być, wspierać i rozumieć.
„Dopóki młodzi nie zaczną świadomie i samodzielnie kreować swojej wizji codzienności, to my, dorośli, będziemy dla nich tą wizją. To my będziemy dla nich programem, który z chęcią lub może z buntem, będą sobie instalować. Co więcej, najczęściej ich wizja świata, kiedy będą już na tyle dojrzali, żeby ją głosić i tworzyć własne społeczeństwa, będzie odzwierciedleniem tego, czego ich dzisiaj nauczymy” – można przeczytać w książce „Uśmiechologia. Wartościownik dla rodziców” Michała Zawadki.
„Uśmiechologia” to kolejny obok „Chcę być kimś!” przygotowany przez Michała Zawadkę poradnik łączący niezwykle ważne wskazówki dla rodziców i kierunkowskazy dla nastolatków. Porusza tematy, o których rodzic nie powinien zapominać, a zagubiony nastolatek wiedzieć. Pierwsza część serii pt. „Ja ze sobą ” składa się z podręcznika „Wartościownik dla rodziców” oraz zeszytu ćwiczeń „Pozytywna strona myślenia” zawierającego ponad 100 stron z aktywnymi zadaniami występującymi w formie pytań, sekcji do uzupełnienia, wykreślanek, rebusów, wyzwań. Wszystko po to, by zrozumieć i zaakceptować swoje myśli.
Czasami potrzebujemy wsparcia. Wydaje nam się, że robimy dla naszych dzieci wszystko, by były szczęśliwe i niczego im nie brakowało, a czasami brak właśnie naszej uwagi, czasu i odrobiny zrozumienia. Wiele rzeczy musimy im jeszcze wyjaśnić, udowodnić i wiele wciąż każdego dnia potwierdzać. Między innymi to, że pomimo słabości i porażek nie powinny przestawać wierzyć w siebie i siebie akceptować.
Seria „Uśmiechologia” choć jest dedykowana młodym ludziom, stanowi ważną lekcją poglądową również dla ich rodziców czy opiekunów. Zestaw świetnie sprawdza się zarówno w trakcie wspólnej pracy rodziców z młodszymi dziećmi, jak podczas samodzielnej pracy nad własnym pewnym siebie JA nastolatków.