„Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość” powiedział Woody Allen i te właśnie słowa dudniły mi w uszach przez całą środę 23 maja. To miał być wyjątkowo udany dzień i dziś mogę stwierdzić, że taki właśnie był, niestety wtedy, w ciągu dnia, kiedy kłody całego świata padały mi przed stopami, wcale tak nie uważałam.
23 maja w Stowarzyszeniu Centrum Młodzieży – „Arka” w Radomiu odbył się finał konkursu literackiego. Przedmiotem konkursu był blogowy wpis o tematyce kulturalnej. Wśród uczestników znaleźli się uczniowie radomskich gimnazjów i szkół średnich. Byłam gościem specjalnym podczas finału, a kilka dni przed nim objęłam zaszczytną funkcję jurora i wyłaniałam zwycięzców, którym z ogromną przyjemnością uścisnęłam dłoń podczas wydarzenia i wręczyłam dyplomy wraz z nagrodami.
W szkole podstawowej i w liceum zabrakło mi chyba ambicji, a może wiary w siebie i nigdy nie brałam udziału w żadnych wydarzeniach ponadprogramowych. Dlatego już sam udział w konkursie uznałam za godny pochwały i wszystkim dzieciakom należały się ogromne gratulacje. Poziom prac był niesamowicie wysoki, kilka z nich od razu skradło moje serce, a kiedy autorzy podczas finału czytali swoje prace, utwierdziłam się w przekonaniu, że zwyciężyły właściwe osoby. Listę laureatów można odnaleźć na blogu Adriana Szarego (klikając TUTAJ), któremu jestem niesamowicie wdzięczna za zaufanie i powierzenie mi tak odpowiedzialnej funkcji.
Podczas finału uczestniczy wysłuchali w skrócie mojej historii związanej z blogowaniem. Opowiedziałam także o Radomskim Plebiscycie Blogowym i starałam się zachecić do udziału w przyszłorocznej gali.
Tuż po finale XX Regionalnego Konkursu Literackiego pognałam czym prędzej do Warszawy, gdzie role się odwróciły i to ja odbierałam nagrodę IK Magazine Awards Women’s Prestige, o której pisałam TUTAJ.
Stres związany z obydwoma wydarzeniami i wszelkimi przeciwnościami losu, z którymi walczyłam w ciągu całego dnia, ulotnił się dopiero, kiedy przed godziną 2.00 już w domu opowiadałam mężowi wrażenia z ostatnich 12 godzin.
Uwielbiam czytać o Twoich sukcesach. Motywujesz do działania! Fajnie, że przeze chwilę mogłaś stać po „tej drugiej stronie ” i wręczać nagrody. Może i mnie kiedyś „kopnie” taki zaszczyt i mi „coś” wręczysz.
Fajnie tak spojrzeć z drugiej strony 🙂