Książki mojego dzieciństwa niezaprzeczalnie wyglądały nieco inaczej niż te, które można nabyć teraz. Nieciekawe ilustracje zawierały właściwie wszystko poza przyciągającymi uwagę barwami, bo praktycznie zdradzały całą treść bajki czy opowiadania. Książki dzieciństwa moich córek również służą do czytania, ale pełnią jeszcze inne funcje, o których za chwilę opowiem.
Zęboszczotki to książka skutecznie zabijająca w naszym domu nudę. Wydawać by się mogło, że książka, która w całości przedstawia tylko ilustracje szczoteczek do zębów jest nieciekawa i tak naprawdę nikomu niepotrzebna. Błąd! Nie ma większej zabawy, jak przy książce, do której samemu trzeba wymyślić treść, stworzyć historię. Nie ma lepszej metody na uświadomienie i wpojenie dziecku, jak bardzo istotną czynnością jest szczotkowanie zębów. Aż w końcu, nie ma lepszej metody na obudzenie kreatywności dziecka i zmuszenie go do tworzenia nowego wyglądu i zastosowania dla przedmiotów codziennego użytku.
Kiedy już niemalże na pamięć zapoznałyśmy się z zęboszczotkami zaprezentowanymi przez autora ksiązki, a książka nam się jeszcze nie znudziła poszłyśmy krok dalej i zaczęłyśmy wymyślać własne propozycje. Nie trudno domyślić się jak mogłaby wyglądać zęboszczoteczka dla strażaka, rybaka czy lekarza, bo każda szczoteczka prezentowana w książce jest atrybutem swojego właściciela.
Puściłyśmy więc wodze fantazji i zaczęłyśmy pół żartem pół serio mówić najpierw o tym jak powinny wyglądać nasze szczoteczki, doszukując się własnych przywar, potem naszych bliskich, aż w końcu sąsiadów i mieszkańców naszej okolicy, którzy z jakichś względów są przez nas kojarzeni.
Kończąc wczorajszą zabawę spytałam:
– A dla lenia jak powinna wyglądać szczoteczka?
– Dla lenia to jest szczotka elektryczna.
A Twoja szczoteczka jak powinna wyglądać?
Ksiażka dostępna TUTAJ