Pamiętam pierwszą wyprawę do lasu, kiedy po trzytygodniowej chorobie i niespełna miesięcznym zakazie opuszczania domu, wreszcie nabrałam w osłabione jeszcze płuca wiosennego powietrza. Doskonale pamiętam nieśmiałe promienie słońca na twarzy, śpiew ptaków i budzącą się do życia przyrodę. Wszystko to napełniało optymizmem, dodawało energii i chęci do życia. Wszystko to, przy okazji, pozwalało zagłębić się w siebie, uspokoić niespokojne myśli, stłumić przebodźcowanie. Między innymi dlatego sięgnęłam po książkę „Zen wędrowny. Jak odnaleźć spokój w czasie życiowych burz”.
Kiedy dwa lata temu wybuchła pandemia wszyscy żyliśmy w strachu o własne zdrowie i życie, o zdrowie i życie swoich bliskich. Obawialiśmy się, czy w sklepach nie zabraknie podstawowych produktów, czy nasza stabilizacja finansowa nie jest zagrożona z powodu praktycznie całkowitego uśpienia gospodarki. Tłumaczono nam, by nie wpadać w popłoch, ale jednocześnie odebrano nam możliwość normalnego życia, wykonywania czynności, nad którymi wcześniej nie za specjalnie się zastanawialiśmy, bo były naturalnym elementem naszego życia. Mam na myśli teraz spacer, uścisk dłoni, przytulenie kogoś na powitanie.
Pomimo wszystkich problemów, jakie sprowadziła na nas pandemia, zaczęłam dostrzegać i doceniać codzienność, a moją codziennością stały się regularne (zazwyczaj codzienne) długie spacery. Zaczęłam czerpać jeszcze większą satysfakcję z obcowania z naturą, zagłębiać się w siebie i swoje myśli, medytować. Nie są to co prawda wędrówki doliną Dry River czy szlakiem Crawford Path, ale jak sam autor książki „Zen wędrowny” Christopher Ives wyjaśnia, nie ma znaczenia „czy wychodzisz rano na balkon, wracasz po pracy do domu, spacerujesz po parku czy wybierasz się na wielodniową wędrówkę po górach, liczy się świadomość, że droga, którą masz do pokonania, może być istotniejsza niż cel, do którego zmierzasz. Ważne, by doceniać każdy krok„.
Christopher Ives jest profesorem religioznawstwa na Uniwersytecie Stonehill. Zajmuje się etyką w buddyzmie zen i buddyjskim stosunkiem do natury i środowiska naturalnego. Jest zwolennikiem teorii, że wędrówka górska jest rodzajem duchowego pielgrzymowania i temu tematowi poświęcił swoją książkę „Zen wędrowny. Jak odnaleźć spokój w czasie życiowych burz„.
Ci z nas, którzy uwikłali się w życie pełne szaleńczego pośpiechu, potrzebują strategii oferujących alternatywę. Kiedy podczas pieszej wędrówki lub przechadzki po parku, idąc ciężkim krokiem, poczujesz, że się spieszysz lub że plączą ci się myśli, spróbuj na kilka minut zwolnić. A najlepiej zatrzymaj się na minutę. Weź kilka oddechów. Zamień się w słuch. Słyszysz jakieś ptaki? Co to miejsce do ciebie mówi? Czy wiatr owiewa ci twarz? Czujesz zapach ziemi lub otaczającej cię roślinności? Jaki smak masz w ustach? Zrób kilka powolnych kroków – poczuj, jak twój bunt dotyka podłoża, jak twój środek ciężkości unosi się i opada, jak stopa zakroczna dźwiga się i przesuwa do przodu, zaczynając nowy krok.
Christopher Ives niezwykle obrazowo przedstawia nam swoją wędrówkę i emocje, jakie jej towarzyszyły. Do tego niemalże na każdym kroku podkreśla, że nie jest potrzebna daleka wyprawa, by odkryć siebie, zagłębić się w swoje myśli, zapanować nad burzą i odzyskać spokój. „Piesza wędrówka to przede wszystkim ciało i fizyczność rzeczy napotkanych na szlaku.” Niezależnie od tego, czy jest to miejski park czy szlak górski.
Śmiało mogę chyba użyć stwierdzenia, że autor uczy medytacji. Choć medytacja kojarzy się z pozycją siedzącą i pewnego rodzaju rytuałem, analizując definicję dowiemy się, że medytacja to trening umysłu, zawierający elementy relaksacji, świadomości i skupienia, o którym wspomina również Christopher Ives.
Kierowanie uwagi na każdy ze zmysłów może pogłębić w nas świadomość własnego ciała i wszystkiego, co dzieje się wokół nas w lesie lub ogrodzie. Może nawet nauczyć nas zwalniać tempo, użyczając nam, jak to zwał Gerald May, „mocy spowalniania”, zarówno ciała, jak i umysłu.
W zależności od tego, na jakim etapie swojego życia jesteśmy, jakie mamy aktualnie potrzeby i zainteresowania, odnajdziemy w książce „Zen wędrowny” coś, co niepodważalnie nas zainteresuje i być może zainspiruje. Możemy swoją uwagę skupić na odkrywanych przez autora miejscach i ich historii i kulturze lub zgłębić praktykowanie koncentracji na tu i teraz, pozbywaniu się natłoku myśli i napięć oraz odzyskiwaniu spokoju w czasie życiowych burz.